Historia Klubu

Historia Klubu Górskiego KOLIBA w Lublinie 2007 – 2016

14.02.2007 r. odbyły się wybory nowych władz Klubu Górskiego „KOLIBA”. Do Zarządu zostały wybrane następujące osoby: Stanisław Czarnopyś - prezes, Piotr Kuczaba i Zbigniew Miłkowski jako wiceprezesi, Danuta Maciąg - skarbnik, Anna Smalec i Monika Sztuka jako sekretarze klubu.

Do Komisji Rewizyjnej wybrane zostały następujące osoby: Klaudiusz Kołodziej, Antonina Krasnodębska, Tomasz Michalak.

W tym czasie klub nadal prężnie funkcjonował, odbywały się zaplanowane zebrania członków w drugą i czwartą środę miesiąca dokumentowane listą obecności w zeszycie klubowym. Frekwencja na zebraniach była bardzo dobra, przeciętnie w zebraniach uczestniczyło 25 osób. Na zebraniach prezentowane były zdjęcia z wyjazdów klubowych, planowane były kolejne wyjazdy górskie. W 2007 roku odbyło się kilka wyjazdów w góry:

1) W Tatrach od 24.03 do 1.04.2007 r. przebyło 18 osób.
2) Na przełomie kwietnia i maja odbyły się dwa wyjazdy: w Gorganach i Świdowcu przebywało na trekkingu 6 osób, a w Beskidzie Niskim z bazą w Hańczowej i Wysowej 16 osób.
3) W czerwcu odbył się Rajd Pieszy Pieniny 2007 dla 12 osób.
4) W czasie wakacji w Alpach Włoskich wspinały się 4 osoby zdobywając szczyt Castora (4224 m n.p.m.) oraz dochodząc do schroniska Regina Margherita na Signalkuppe (4554 m n.p.m.)
5) Jesienią w Tatrach przebywało 8 osób.

Rok 2007 zakończono na Roztoczu w okolicy Werhraty i Brusna.

W roku 2008 odbywały się kolejne wyjazdy górskie i tak:

1) W lutym grupa 8 osób z klubu zrobiła zimowe przejście Beskidu Żywieckiego od Zwardonia po Babią Górę.
2) Również w lutym dwie osoby z klubu uczestniczyły w Rajdzie Narciarskim w Bieszczadach.
3) W końcu marca odbył się zimowy wyjazd w Tatry, podczas tego wyjazdu udało się wejść na Świnicę, Kościelec i odbyć wycieczkę do Doliny Zielonego Plesa po słowackiej stronie.
4) Na przełomie kwietnia i maja w schronisku w Starej Roztoce zebrała się spora grupa członków klubu aby wziąć udział we mszy świętej w sanktuarium na Wiktorówkach i zawieszeniu pamiątkowej tablicy z mosiądzu poświęconej naszemu koledze Grzegorzowi Skrzypczakowi, która została poświęcona w obecności członków klubu i rodziny Grześka.
5) W maju na 2 tygodnie 14 osób wyruszyło do Prowansji i w Pireneje. W Prowansji zwiedzano miasteczka Aix-en-Prowence, Arles, Avignon, Les Baux, potem Carcassone i Lourdes, a w Pirenejach zwiedzano parki narodowe: Szumiących Wód, Ordesa, kotły polodowcowe Gavarnie i Troumouse, w drodze powrotnej w Prowansji zwiedzano kanion Verdon.
6) W okresie wakacyjnym członkowie klubu w niewielkim składzie jeździli w góry: po tatrzańskich szlakach chodziły dwie osoby, a w Karkonoszach i w Górach Izerskich wędrowały 4 osoby na odznakę GOT.
7) We wrześniu trzy osoby przebywały w Pieninach i trzy w Tatrach (skład damski).

14 stycznia 2009 r. zostało zwołane Walne Zebranie Członków Klubu Górskiego „KOLIBA”, na którym został wybrany nowy Zarząd Klubu na lata 2009 – 2010 w składzie: Monika Sztuka – prezes, Miłosz Huber – wiceprezes, Izabella Werykowska – skarbnik, Anna Smalec – sekretarz oraz Irena Kosakowska i Zbigniew Miłkowski jako członkowie. Do Komisji Rewizyjnej zostały wybrane następujące osoby: Klaudiusz Kołodziej, Antonina Krasnodębska i Bogumiła Komórkiewicz.Klub nadal spotykał się dwa razy w miesiącu na zebraniach, podczas których rozmawiano o wyjazdach minionych, snuto plany na temat nowych wyjazdów i uczestniczono w następujących wyjazdach górskich:

W roku 2009:

1) 1-6.02.2009 r. – Bieszczady (kierownik: Beata Kuczaba; udział wzięło 5 osób)
2) 28.03-5.04.2009 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; udział wzięło 20 osób)
3) 11-14.06.2009 r. – Pieniny i Beskid Sądecki (kierownik: Monika Sztuka; udział wzięły 3 osoby, podczas wyjazdu zdobyto 7 pkt na dużą odznakę GOT)
4) 22-29.08.2009 r. – Góry Stołowe (kierownik: Janusz Czuryłowski; udział wzięło 8 osób)
5) 8-12.08.2009 r. – Bieszczady i Beskid Niski (kierownik: Monika Sztuka; udział wzięły 3 osoby, podczas wyjazdu zdobyto 7 pkt GOT)
6) Sierpień 2009 r. – Pieniny i Beskid Sądecki (kierownik: Ryszard Gnat; udział wzięły 2 osoby, podczas wyjazdu zdobyto 7 pkt GOT)
7) 3-10.10.2009 r. Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; udział wzięło 12 osób)

Ponadto 4 członków i sympatyków Klubu wzięło udział w rajdzie narciarskim Bieszczadzkiego Parku Narodowego w dniach 26.02-1.03.2009 r.

W roku 2010:

1) 19-24.02.2010 r. – Beskid Śląski (kierownik: Beata Kuczaba; udział wzięło 8 osób, podczas wyjazdu zdobyto 7 pkt GOT)
2) 20-28.03.2010 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; udział wzięło 12 osób)
3) 9-17.06.2010 r. – Kotlina Kłodzka (kierownik: Ryszard Gnat; udział wzięły 2 osoby, podczas wyjazdu zdobyto 7 pkt GOT)
4) 29.06-2.07.2010 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; udział wzięło 6 osób)
5) 9-31.07.2010 r. – Chibiny, Kandałakszkie Tundry na Półwyspie Kolskim (kierownik: Miłosz Huber; udział wzięło 5 osób), podczas wyjazdu uczestnicy zwiedzali również Wilno, Sankt Petersburg i Murmańsk)
6) 8-14.08.2010 r. – Tatry Słowackie (kierownik: Maria Bednarzewska; udział wzięły 2 osoby)
7) Sierpień 2010 r. – Beskid Żywiecki (kierownik: Ryszard Gnat; udział wzięły 2 osoby, podczas wyjazdu zdobyto 7 pkt GOT)
8) 28.08-4.09.2010 r. – Wysokie Taury (kierownik: Stanisław Czarnopyś; udział wzięło 14 osób, celem był Grossglockner, jednak ze względu na obfite opady śniegu i zagrożenie lawinowe szczyt nie został zdobyty)
9) 2-9.10.2010 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Piotrowicz; udział wzięło 19 osób)
10) 6-11.10.2010 r. – Bieszczady (kierownik: Małgorzata Wilkos; udział wzięły 3 osoby)

Ponadto 4 członków i sympatyków Klubu wzięło udział w rajdzie narciarskim Bieszczadzkiego Parku Narodowego w dniach 25-28.02.2010 r.

26.01.2011 r. odbyły się kolejne wybory do władz Klubu Górskiego „KOLIBA” na lata 2011 - 2012. Do zarządu zostały wybrane następujące osoby: Stanisław Czarnopyś – prezes, Danuta Maciąg i Paweł Zwierzański – wiceprezesi, Izabella Werykowska – skarbnik, Anna Smalec i Monika Sztuka – sekretarze oraz Maria Jaszcz – członek.

Do Komisji Rewizyjnej wybrano Klaudiusza Kołodzieja, Antoninę Krasnodębską i Bogusławę Komórkiewicz.

W 2011 r. zostały zrealizowane następujące wyjazdy górskie:

1) Kwiecień 2011 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; udział wzięło 16 osób)
2) Czerwiec 2011 r. – Karpaty na Ukrainie (kierownik: Stanisław Czarnopyś; w trekkingu od Rafajłowej przez Przełęcz Legionów i masyw Sywuli do Huty przeszło 9 osób)
3) Październik 2011 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; udział wzięło 16 osób)
W okresie letnim odbyło się kilka wyjazdów prywatnych w polskie góry oraz w Alpy w masyw Monterossy i na Mont Blanc. Uruchomiona została strona internetowa klubu.

W 2012 r. zostały zrealizowane następujące wyjazdy górskie:

1) Marzec 2012 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; w wyjeździe udział wzięło 18 osób
2) Październik 2012 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; 22 uczestników)
Niewiele było wyjazdów klubowych, natomiast członkowie klubu brali udział w prywatnych wyjazdach górskich.
23.01.2013 r. odbyły się kolejne wybory do władz klubu, tym razem na 4-letnią kadencję, tj. lata 2013 – 2016. Do Zarządu zostali wybrani: Stanisław Czarnopyś – prezes, Anna Smalec i Monika Sztuka – wiceprezesi i sekretarze, Ewa Kaliszuk, Danuta Maciąg i Paweł Zwierzański – członkowie. Do Komisji Rewizyjnej wybrano następujące osoby: Klaudiusz Kołodziej, Antonina Krasnodębska, Bogusława Komórkiewicz.

Od dnia 1.01.2016 r. nastąpiła zmiana w składzie Zarządu: w miejsce ustępujących Stanisława Czarnopysia i Pawła Zwierzańskiego dokooptowano Tomasza Michalaka i Adama Świsia. Na prezesa do końca kadencji została wybrana Monika Sztuka. W okresie tej czteroletniej kadencji zebrania odbywały się planowo w drugą i czwartą środę miesiąca. Podczas zebrań prowadzony był zeszyt klubowy, w którym była lista obecności oraz protokołowano program spotkania. W zebraniach brało udział średnio 20 osób. Każdorazowo na początku roku kalendarzowego Zarząd ustalał harmonogram wyjazdów górskich, który przedkładany był członkom Klubu. Niestety nie wszystkie zaplanowane wyjazdy odbyły się z powodu braku chętnych. Było za to wiele spontanicznych wyjazdów członków Klubu, które nie zostały przewidziane w harmonogramie.

I tak w roku 2013 odbyły się następujące wyjazdy klubowe:

1) 16-22.03.2013 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; w wyjeździe udział wzięło 19 osób. Ze względu na zagrożenie lawinowe (3-4 stopień) trasy odbywały się na poziomie dolin. W czasie tego wyjazdu z rąk Prezesa klubu Stanisława Czarnopysia w dniu 21.03.2016 r. na Gęsiej Szyi odznaki klubowe otrzymały następujące osoby:
- duża: kol. Józef Tracz
- mała: kol. kol. Izabella Werykowska, Józef Górniak, Agnieszka Wiącek, Tadeusz Sobczuk, Witold Mikołajewski.
2) 28.05-2.06.2013 r. – Ojcowski Park Narodowy (kierownik: Izabella Werykowska)
3) 28.07-2.08.2013 r. – Beskid Niski (w wyjeździe wzięły udział 4 osoby, trasa wiodła od Krynicy przez Mochnaczkę, Banicę, Ropki, Wysową, Konieczną, Radocynę, Lipną, Jasionkę, Zdynię, Magurę Małastowską do Owczar.
4) 28.09-5.10.2013 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; w wyjeździe udział wzięły 24 osoby.

W 2013 r. nasz kolega Wawrzyniec Chyla otrzymał odznakę Honorowego Przodownika Turystyki Górskiej PTTK, o czym poinformował na zebraniu w dniu 10.04.2013 r.
W dniu 30.06.2013 r. zmarł nagle nasz kol. śp. Ryszard Werykowski. Minutą ciszy została uczczona pamięć o Nim. Nasz kol. Paweł Zwierzański brał udział w wyjeździe w Pamir w dniach 6-27.07.2013 r. razem z trzema innymi osobami i podczas tego wyjazdu zespół zdobył Pik Rozdzielnej (6210 m n.p.m.). Jedna osoba z zespołu zdobyła Pik Lenina (7134 m n.p.m.). Natomiast trzech innych członków klubu (Stanisław Czarnopyś, Henryk Król i Zbigniew Waszczuk) zorganizowało wyjazd rowerem na Ukrainę w dniach 13-19.07.2013 r. Trasa wiodła od Sanoka, przez Lesko, Baligród, Cisną, Ruskie, Przełęcz Użocką, Turkę, Borysławów, Truskawiec, Drohobycz, Sambor, Mościce do Przemyśla. Zakończenie sezonu zostało zaplanowane w Zwierzyńcu na Roztoczu. W wyjeździe wzięły udział 22 osoby, byli to członkowie i sympatycy klubu.

W roku 2014 zostały zorganizowane następujące górskie wyjazdy klubowe:

1) 8-14.05.2014 r. – Pieniny (kierownik: Izabella Werykowska; udział wzięło 7 członków Koliby)
2) 1-10.08.2014 r. – Bieszczady Ukraińskie (przejście od Sianek do Wołosianki w składzie damskim 3-osobowym, w tym zdobycie Pikuja)
3) 17.09-4.10.2014 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; w wyjeździe wzięły udział 33 osoby, członkowie i sympatycy klubu). Podczas wyjazdu prezes klubu wręczył odznaki klubowe duże: kol. Tadeusz Sobczuk otrzymał na Małołączniaku w dniu 29.09.2014 r. i kol. Agnieszka Wiącek otrzymała na Kozim Wierchu w dniu 30.09.2014 r.
Zakończenie sezonu zostało zorganizowane w Pizunach na Roztoczu w dniach 8-10.11.2014 r. Wzięło w nim udział 24 członków i sympatyków klubu.

Rok 2015 odznaczył się zafunkcjonowaniem ponownie strony internetowej klubu, jednakże pod nowym adresem www.pttkkoliba.blogspot.com. Członek klubu Tomasz Michalak podjął się prowadzenia strony i uzupełnienia na bieżąco opisów i zdjęć z wyjazdów. Członkowie Klubu zostali zachęceni do dzielenia się wspomnieniami z wyjazdów i zdjęciami. Nowa strona została przekazana Oddziałowi Miejskiemu PTTK do zamieszczenia jej przy informacji o Klubie Górskim „KOLIBA” na stronie PTTK. Strona internetowa jest na bieżąco prowadzona.

Rok 2015 został rozpoczęty na Roztoczu w dniach 4-6.01.2015 r. w Hucie Różanieckiej. W wyjeździe wzięło udział 12 osób. Kol. Paweł Zwierzański przedstawił zdjęcia ze swojej wyprawy na Amadablan, podczas której jednej osobie udało się wejść na szczyt. Członkowie naszego klubu na Nadzwyczajnym Walnym Zebraniu Oddziału zostali uhonorowani dyplomami Zarządu Głównego, są to: Danuta Maciąg, Izabella Werykowska, Anna Smalec i Monika Sztuka.

W tym roku zostały zorganizowane następujące wyjazdy górskie:

1) 15-21.02.2015 r. – Pieniny i Beskid Sądecki (kierownik: Tomasz Michalak; w wyjeździe wzięły udział 4 osoby, zrobiono przejście od Szczawnicy do Krynicy prze Małe Pieniny, Pasmo Radziejowej i Pasmo Jaworzyny)
2) 21-28.03.2015 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; w wyjeździe wzięło udział 16 osób). Na Gęsiej Szyi kol. Józef Górniak otrzymał dużą odznakę klubową z rąk prezesa klubu.
3) 4-9.06.2015 r. – Bieszczady (kierownik: Izabella Werykowska; w wyjeździe uczestniczyło 6 osób)
4) 3-10.10.2015 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; w wyjeździe wzięło udział 31 osób). Podczas wyjazdu wręczane były odznaki klubowe przez prezesa klubu. Na Gęsiej Szyi w dniu 4.10.2015 r. małe odznaki klubowe otrzymali: kol. kol. Adam Świś i Jolanta Łupina oraz dużą odznakę klubową kol. Witold Mikołajewski. W dniu 6.10.2015 r. duże odznaki zostały wręczone kol. Ewie Kaliszuk na Kopie Kondrackiej, kol. Izabelli Werykowskiej na Kasprowym Wierchu oraz mała odznaka Zbigniewowi Waszczukowi na Kasprowym Wierchu. W dniu 7.10.2015 r. na Płaczliwej Skale małą odznakę honorową otrzymał z rąk prezesa klubu kol. Karol Leszko.

W klubie były również organizowane przez kol. Stanisława Czarnopysia jednodniowe wyjazdy na Roztocze: okolice Tarnawy i Huty Turobińskiej w dniu 3.05.2015 r., trasa z Zakrzówka do Szastarki w dniu 14.06.2015 r., pętla w okolicach Huty Turobińskiej w dniu 18.07.2015 r.), trasa z Radecznicy do Zagród w dniu 29.08.2015 r. Zakończenie sezonu odbyło się w Szczebrzeszynie w dniach 6-8.11.2015 r.

Rok 2016 

W roku 2016 zostały zorganizowane następujące wyjazdy górskie:

1) 5-12.02.2016 r. – Beskid Śląski i Żywiecki (kierownik: Tomasz Michalak; w wyjeździe wzięło udział 6 osób). Trasa od Ustronia do Węgierskiej Górki, a następnie po podjechaniu pociągiem do Zwardonia ruszono na górski szlak z bazą końcową w Milówce.
2) 9-16.04.2016 r. – Tatry (kierownik: Stanisław Czarnopyś; udział wzięło łącznie 19 osób). Podczas wyjazdu wiceprezes i sekretarz zarządu kol. Anna Smalec wręczyła małe odznaki klubowe kol. kol. Grażynie Wiącek i Małgorzacie Wilkos na Gęsiej Szyi w dniu 10.04.2016 r.
3) 25-30.05.2016 r. – Czarnohora (kierownik: Stanisław Czarnopyś; w wyjeździe wzięły udział 4 osoby). Trasę pokonano z Bystrzeca do Jasinji. Podczas wyjazdu zdobyto Popa Iwana, Howerlę, Pietrosa.
4) 30.05-5.06.2016 r. – Karkonosze i Góry Izerskie (kierownik: Izabella Werykowska; w wyjeździe brało udział 11 osób).
 
Wspomnienie o Grzegorzu Skrzypczaku


Gwiazda czy asteroid spadając przez mrok nieba, nie wie jaka ziemia będzie mu wiecznym noclegiem.
15 lat to nie jest wieczność. Z drugiej strony to szmat czasu, szczególnie wtedy, kiedy zdasz sobie sprawę co moglibyście przez ten czas zrobić, gdzie pojechać, co zobaczyć i przeżyć... Nie będzie to żaden osąd, ani hymn pochwalny na cześć, raczej krótkie wspomnienie o Grześku, który zginął na Matterhornie 8 lutego 2007 roku. 
Na pewno nie znałem Grześka bardzo długo. Są osoby, które znały Go lepiej, dłużej i według mnie mają większe „prawo” oraz więcej wspomnień, by Jego osobę przywołać i coś ciekawszego niż ja o Nim napisać. Mając nadzieję, że nikt nie poczuję się, że w jakiś sposób zawłaszczam Jego historię, podzielę się swoim spojrzeniem. Nasza znajomość była mocno specyficzna. Szorstka na pewno nie. Raczej męska, mało wylewna, czasami milcząca, ale pełna zrozumienia i sympatii. Spotkaliśmy się tutaj, w Klubie, który wtedy skupiał dość spore grono młodych ludzi, szukających towarzystwa górskiego, możliwości wyjazdów. Alpy, Tatry, Beskidy, Gorce, ścianka wspinaczkowa, początkowe fascynacje fotografią. Łączyło nas sporo. No i sklep, w którym Grzesiek pracował. Zawsze można było wpaść, pogadać, coś zaplanować. Naszym top był wyjazd i wejście na Mont Blanc w 2006 roku. Wiem, że to nie jest żaden wyczyn i nie dlatego go tu przywołuje. To wtedy Grzesiek mocno uwierzył w siebie i chciał po górach nie tylko chodzić, ale też się wspinać. Bez wątpienia bardzo dobrze radził sobie na ściance, niebo lepiej ode mnie. Był cichym, skromnym chłopakiem, marzącym o górach w większej skali niż mogliśmy mu dać jako partnerzy górscy. Jak większość młodych ludzi był niecierpliwy, nie chciał tracić czasu. Chciał brać ze stołu górskiego więcej. Wyjazdy z roku 2005 w Alpy oraz już wspomniany na Mont Blanc rozbudziły jego apetyt. Teraz można napisać tylko jedno słowo – niestety. Do tej pory zastanawiam się czy wtedy, kiedy oznajmił, że jedzie na Matterhorn w zimie z nieznanymi mu ludźmi, mogłem zrobić coś więcej? Zakazać, zabronić, przemówić do rozsądku? Nic takiego nie zrobiłem ba, byłem dumny z Niego, kibicowałem z całych sił. Wtedy jeszcze sam mało wiedziałem, a i czasy były inne. Takich lub podobnych wyjazdów koleżeńskich, komercyjnych na łatwiejsze i trudniejsze szczyty było zatrzęsienie. Internet nie był taki sam jak teraz, ciężko było znaleźć opinię o kimś, a ta o organizatorze nieszczęsnego wyjazdu nie była najlepsza. A może to tylko zwykłe usprawiedliwienie mojej, naszej ignorancji w tym temacie. Teraz wiem, żebym to kategorycznie odradził…

Do tej pory pamiętam i nigdy nie zapomnę Jego smsów ze Szwajcarii, w tym tego ostatniego, kiedy i gdzie dowiedziałem się o wypadku jak i samego pogrzebu. 15 lat minęło, upłynie i reszta, zatem do zobaczenia Kolego.













Wspomnienie o Józefie Traczu

Józek trafił do Klubu jako towarzysz wędrówek swojej żony. Po jej śmierci zniknął z życia klubowego. Uczył się żyć na nowo. Wrócił do nas po upływie żałoby i od tamtej pory uczestniczył w niemal wszystkich wyprawach „Koliby”. Józek był twardym, roztoczańskim mężczyzną. Pochodził z Józefowa Biłgorajskiego, z wielodzietnej rodziny. W wieku 16 lat ciężko pracował w kamieniołomach aby pomóc w utrzymaniu rodziny. Dodatkowo parał się rzemiosłem artystycznym tworząc wyroby z drewna, których sprzedaż pozwalała uzyskać dodatkowe dochody.
 
Wszystko co w życiu osiągnął zawdzięczał ciężkiej pracy. Pomagając rodzinie nie mógł uczęszczać do szkoły. Wykształcenie zdobył więc jednocześnie pracując i ucząc się. Najważniejsza była dla niego rodzina. Z dumą i wielkim szacunkiem opowiadał o swoim ojcu, który w wieku 101 lat był samodzielny i dobrze sobie radził przy niewielkiej pomocy rodziny. Kiedy, przy okazji naszych roztoczańskich wypadów bywaliśmy w Józefowie, z dumą pokazywał rodzinny dom i grobowiec rodziny na tamtejszym cmentarzu. Józek bardzo troszczył się o jedyną córkę. Jego oczkiem w głowie była ukochana wnuczka. Każdą wolną chwilę spędzał na działce w okolicach Jastkowa.



Największą pasją Józka były górskie wędrówki bez których nie wyobrażał sobie życia. To jego wędrowanie zostało uhonorowane małą i dużą odznaką Klubu Górskiego „Koliba”.
Na dwa lata przed śmiercią ujawnił swoje zdolności plastyczne drzemiące w nim od dziecka. Uczestniczył w zajęciach plastycznych finansowanych przez Wydział Kultury UM w Lublinie.
Po wypadku samochodowym jego stan zdrowia nagle się pogorszył. Wziął jeszcze udział w kilku wyprawach klubowych. Ostatnie wspólne z nami wędrowanie miało miejsce w marcu 2019 r. przy okazji Rajdu z Marzanną.
Józek zmarł 5 lipca 2019 r. Spoczął na Cmentarzu Komunalnym na Majdanku.


Wspomnienie o Waldku Popławskim

„Wspomnienie jest formą spotkania” 

...więc czyż nie warto poświęcić chwilę refleksji nad czasami, które przeminęły? 


W taki świat wspomnień trzeba nam wybrać się dzięki Waldemarowi Popławskiemu, naszemu przyjacielowi i dobremu koledze z Klubu Górskiego „Koliba” OM PTTK w Lublinie. 

On to po mistrzowsku zbierał jak perły i opisywał dobre wspomnienia, które na samą myśl wywołują uśmiech na twarzy. Przywołują kalejdoskop wydarzeń, twarze osób i właściwie są gotowym materiałem, scenariuszem do reportażu filmowego. Kiedy przeglądamy jego kroniki, relacje z wyjazdów w góry, rajdów i wycieczek to widać jak snuje się w nich pragnienie i przesłanie życia w wolności. 

„W wolnym sercu czerpać musi siłę i moc każdy najmniejszy czyn” 
Mistrz - Echart 

Na takie spotkanie należy zaprosić legendarnych antenatów klubu górskiego, którzy byli pierwszymi założycielami tej konfraterii i zaczerpnąć nieco z historii wg Zbigniewa Begiełło.  Klub Górski został powołany do życia 8 czerwca 1966 r. przez Zarząd Oddziału Miejskiego PTTK w Lublinie, który zatwierdził jego regulamin i nadał mu uprawnienia Oddziałowej Komisji Turystyki Górskiej. Pierwszą nazwą klubu była „Turnia”, a następnie 21 maja 1968 r. ostatecznie postanowiono zmienić nazwę na „Koliba”. Prekursorem, a właściwie ojcem narodzin klubu był Marek Wyszkowski. Opracowano i wybito odznakę klubową w Mennicy Państwowej w Warszawie w 1983 r. W tych historycznych czasach nastąpił renesans działalności wielu klubów. „Koliba” skupiła coraz więcej osób zainteresowanych uprawianiem turystyki górskiej, propagowała odznakę GOT
i poszerzała bazę przewodnicką. Mijały kolejne lata działalności klubu obfitujące w wiele wydarzeń turystyczno-krajoznawczych. Zmieniały się zarządy i regulaminy, były wzloty i upadki spowodowane stanem wojennym i zmianami ustrojowymi, ale mimo wszystko „Koliba” istnieje i działa - doczekała się doniosłego jubileuszu… 

3 grudnia 2016 r. Klub Górski „Koliba” OM. PTTK obchodził 50-lecie działalności. Złote gody to nie lada wydarzenie… Przeminęło wiele osób i wydarzeń, choć zmieniły się formy uprawiania turystyki, to cele i zadania klubu pozostały niezmienne. Sabała rzekłby w zadumie: „Byli chłopcy, byli, ale sie mineme po malućkiej kwili”. 

Powróćmy jednak do głównego bohatera tego spotkania - wspomnienia Waldka Popławskiego, który przyszedł do „Koliby” w 2013 r. zachęcony przez Józka Tracza. Obaj mundurowi, jeden w kolorze niebieskim, drugi w zielonym jak muszkieterowie byli bardzo aktywni. Józio wytrwale zawsze szedł na szpicy wypraw wysokogórskich. Waldek walczył piórem pisząc swoistą trylogię klubu. Nie złożył broni i na emeryturze – jak mówił – został ostatecznie osobistym sekretarzem i forpocztą żony, pomagając jej w pracy zawodowej. 

Kochał przyrodę i obcował z nią przez wiele lat, szagając po Poleskim Parku Narodowym, gdzie nad jeziorem urządził swój Eden. Z biegiem lat, jako niespokojny duch znużył się ciągłą pracą i troską o dobra doczesne, w myśl zasady… „Spędzamy wiele czasu by się dorobić w życiu, a zbyt mało czasu by je przeżyć” i podarował działkę wraz z domkiem swojej córce. 

Tak więc, każdy ma swój Pacanów, jak mądrze pisał Kornel Makuszyński. 

Po wyborach do zarządu klubu w 2019 r. rozpoczęła się nowa era działalności pod wodzą Uli Bartnik. Prezes Zarządu dzięki swoim zdolnościom pedagogicznym szybko uaktywniła drzemiące siły i pomysły turystyczno-organizacyjne, posypały się jak z rękawa interesujące propozycje i przedsięwzięcia. Waldek został wybrany na sekretarza klubu i zaczął skrupulatnie dokumentować wszystkie wydarzenia. Bardzo szybko zanurzył się w życie „Koliby” uczestnicząc w wielu wyjazdach. Ujawnił swój talent literacki i zaczął pisać relacje z kolejnych eskapad. Jak rzymskie Kameny obdarzone dziełem wieszczym, Waldek w iście gąbrowiczowskim stylu, a więc prowokacyjnie z humorem i groteską rozpoczął swoje dzieło literackie. Są to reportaże w formie dzienników z podróży, gdzie zawarte są opisy ludzi i zdarzeń. Pisanie kronik z rajdów sprawiało mu frajdę… Jak mówił - „głowa pracuje mimo upływu lat”. 

„Wyjście naprzeciw człowiekowi jest największym wyzwaniem”. Waldek wychodził na spotkanie pisząc relacje z wypraw „Koliby”, a to przecież nic innego jak dzielenie się radością bycia razem na trasie rajdowej. Dzisiaj można powiedzieć, że jego praca to cenne perełki w tym naszym przemijającym świecie. 

Waldek był bardzo dobrym i wrażliwym obserwatorem życia w harmonii z przyrodą, dostrzegał głębię relacji człowieka z otaczającym światem. 

Tak pisał w relacji z 29 września 2018 r. „A majestat tatrzańskiego krajobrazu przynosi wielu osobom ukojenie i duchową inspirację, dla innych zaś jest odskocznią od codzienności, daje możliwość sprawdzenia się w trudnych warunkach, nawet z domieszką adrenaliny...” 

Chciał współpracować z innymi klubami działającymi w OM PTTK, o czym świadczy fragment z relacji z Józefowa 2017 r. „W tegorocznym jesiennym rajdzie, co warto podkreślić na zakończenie sezonu turystycznego padł rekord frekwencji, bo wzięło w nim udział aż 41 osób, do czego przyczyniła się w dużym stopniu obecność siostrzanego klubu „Welocyped”. Ta współpraca ma tylko dobre strony, inspiruje oraz mobilizuje oba kluby do działania. Ostatni raz rozmawiałem z Waldkiem 28 września 2020 r., dziękując mu za przesłanie relacji z wyjazdu „Szlakiem nadwieprzańskim”. Był oczywiście razem z przyjaciółmi w swoim ulubionym „Edenie” na terenie PPN. 


Waldemar Popławski zmarł 16 października 2020 r. i spoczął na cmentarzu przy ulicy Unickiej w Lublinie.  Przyjacielu, odpoczywaj w spokoju… 

W ostatnim czasie odeszli od nas: 

Waldemar Popławski 16 października 2020 r. 

Józef Tracz 5 lipca 2019 r. 

Tadeusz Tokarzewski 9 sierpnia 2018 r. 

Wawrzyniec Chyla (Maciek) 8 sierpnia 2018 r. 

...na nagrobku Maćka widnieje napis: „Moje ukochane góry, zabrałem ze sobą”. 

Pozwólcie, że nasze wspólne spotkanie – wspomnienie zakończymy kolędą dla nieobecnych: 

A nadzieja znów wstąpi w nas
Nieobecnych pojawią się cienie
Uwierzymy kolejny raz
W jeszcze jedno Boże Narodzenie 

I choć przygasł świąteczny gwar
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj
Wbrew tak zwanej ironii losu 

Daj nam wiarę, że to ma sens
Że nie trzeba żałować przyjaciół
Że gdziekolwiek są, dobrze im jest
Bo są z nami choć w innej postaci 

I przekonaj, że tak ma być
Że po głosach tych wciąż drży powietrze
Że odeszli po to by żyć
I tym razem będą żyć wiecznie 

Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat
Żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole
Jeszcze raz pozwól cieszyć się Dzieckiem w nas
I zapomnieć, że są puste miejsca przy stole 

A nadzieja znów wstąpi w nas...



Wspomnienie o Wawrzyńcu Chyle ps. Maciek

Maciek był oddanym popularyzatorem turystyki górskiej. Działając w Oddziale Miejskim PTTK w Lublinie z wielką energią podjął się propagowania Górskiej Odznaki Turystycznej wśród młodzieży. Organizował liczne prelekcje w szkołach, zachęcając młode pokolenie do wędrowania w górach polskich, słowackich i ukraińskich.

Jako przodownik turystyki górskiej PTTK wielokrotnie prowadził liczne wycieczki, na których młodzież rywalizowała ze sobą zdobywając kolejne stopnie GOT-u.

Przez wiele lat był członkiem TRW GOT mimo pracy zawodowej w Lubelskim Przedsiębiorstwie Robót Inżynieryjno-Budowlanych. Należał do Związku Podhalan w Lublinie i zapraszał na związkowe posiady. Najbardziej ulubionym terenem jego wędrówek był Beskid Niski, gdzie spędzał każdą wolną chwilę przemierzając nieraz kilkudziesięciokilometrowe trasy. Opowiadał o Operacji Gorlickiej, znał wszystkie cmentarze wojenne z czasów I Wojny Światowej. Przedstawiał swoją narrację historyczną wczesnej Europy rozdartej wojną, kiedy rodziła się z mroków niewoli po 123 latach wolna Polska.

Z biegiem lat, kiedy Maciek zaprzestał wędrówek po wysokich górach, z wielką przyjemnością wyjeżdżał z Klubem Górskim „Koliba” do Zakopanego, aby cieszyć się urokiem gór i obcować z ludźmi czującymi ich ślebodę (w gwarze góralskiej oznacza to wolność). Któregoś poranka odprowadził nas, idących na kolejną trasę, ulicą Piłsudskiego w kierunku krokwi i niespiesznie oznajmił, że chciałby nam coś ciekawego pokazać wskazując na drewnianą chatę góralską. Na ścianie budynku wisiała mała, ledwo widoczna tablica z napisem: „Skądkolwiek wieje wiatr zawsze ma zapach Tatr”. Był to dom, w którym niegdyś zamieszkiwał Pan Jan Sztaudynger, znany powieściopisarz.

Maciek był bardzo związany z Klubem Górskim „Koliba” i chciał, aby klub był rozpoznawalny i ceniony w środowisku turystycznym. Zaprojektowano i jego staraniem zgłoszono w Mennicy Państwowej w Warszawie odznakę klubową.

Odznakę Klubu Górskiego „Koliba” przyznaje się członkom klubu za wybitne osiągnięcia w turystyce górskiej.

Mimo pogłębiającej się choroby Maciek nadal popularyzował turystykę górską poprzez subskrypcję książek i czasopism o tematyce górskiej, takich jak: almanach karpacki „Płaj” czy „Wierchy” oraz kolportował „Gazetę Górską” przybliżając historię Karpat, Beskidów i Karkonoszy, ale również kulturę, sztukę i zwyczaje ludności zamieszkującej te tereny.

Wawrzyniec Chyla (Maciek) zmarł 8 sierpnia 2018 r. i spoczął na cmentarzu przy ul. Unickiej w Lublinie – odszedł człowiek, który kochał góry.

„Nawet w obliczu śmierci przyjemnie jest mieć świadomość posiadania przyjaciela” Antoine de Saint-Exupery

 

Wspomnienie o Tadeuszu Tokarzewskim
 

19 września wybraliśmy się do Hali Kondratowej, a następnie przez Przełęcz Kondratową na Czerwone Wierchy i szybko zeszliśmy w strugach deszczu.

20 września pogoda załamała się całkowicie i od rana lało więc zrezygnowaliśmy w ogóle z wyjścia. Góry złowieszczo dymiły, a niski pułap chmur nie zapowiadał poprawy pogody – lało jak z cebra. Szwendaliśmy się po Białym Śladzie wypatrując przez okno łaskawego nieba i nagle spotkaliśmy na korytarzu Panią Gospodynię, która oznajmiła, że przyjechał z naszych stron jakiś jegomość, za chwilę usłyszeliśmy pukanie i w drzwiach ukazał się Tadzio Tokarzewski. Jakież było nasze zdziwienie, ale i radość ze spotkania. Na Tadka twarzy pojawił się mało spotykany uśmiech, oczy mu błyszczały z zadowolenia.

Oznajmił, że przyjechał wczoraj po południu, a tu taka pogoda i nie wiadomo co robić. Nakreślił nam nieśmiało swoje zamierzenia górskich wypraw, pokazując w książeczce GOT-u swoje osiągnięcia. Zdradził, że jego głównym planem jest zdobycie punktów „Za wytrwałość”. Przeczuwał, że przy takiej pogodzie trudno będzie zrealizować swoje zamiary.

Podziwialiśmy jego zapał i determinację, że mimo wieku i trudności ma taki duży entuzjazm i silną wolę ducha. Nieco zafrasowany spytał – czy mógłby z nami chodzić. Przedstawiliśmy mu nasze plany, które były całkowicie odmienne od zamierzeń Tadka. Jutro bez względu na pogodę mieliśmy iść na Wiktorówki, a następnie przez Łysą Polanę do Doliny Białej Wody na Słowacji.

Widziałem w jego oczach konsternację i smutek, przeczuwał, że nie może iść z nami z wielu powodów, o których nie sposób pisać. Rano wyszliśmy razem z Białego Śladu i pogoda na tyle się poprawiła, że widać było przebłyski błękitnego nieba. Tadek oznajmił, że nie będzie ryzykował i wybiera się do Doliny Kościeliskiej. Wszyscy zostali przy swoich niepewnych zamierzeniach i niebawem rozstaliśmy się, każdy w swoją stronę.

Gdy osiągnęliśmy połowę swojej trasy i usiedliśmy na Wiktorówkach, zrobiło nam się nieswojo na wspomnienie o Tadku, który w samotności przy tak niepewnej pogodzie uparcie realizuje swoje plany. Minęliśmy Polanę Białczańską i pożegnaliśmy tłumy idące na Morskiego Oka. Przekroczyliśmy granicę polsko-słowacką, a tu w Dolinie Białej Wody ani żywego ducha, dziwiliśmy się – co te tłumy widzą spacerując deptakiem w takim zgiełku. Pogoda na tyle się poprawiła, że nawet wyszło słońce i rozświetliło zbocza gór, które już żegnaliśmy.

Tadek Tokarzewski bardzo lubił przebywać w towarzystwie ludzi związanych z górami. Przychodził na zebrania Klubu Górskiego „Koliba”, którego był członkiem i entuzjastycznie radził się jakie są możliwości wypraw i sondował swoje siły na zamiary. Świętował z nami swoje kolejne urodziny, częstując zebranych smacznym ciastem i winem.

Na znak uszanowania przeprosił osoby, którym mógł przysporzyć kłopotów i podziękował za opiekę w trudnych dla niego chwilach choroby, która dopadła go w Zakopanem.

Tadeusz Tokarzewski zmarł 9 sierpnia 2018 r. i spoczął na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie.
Odszedł człowiek, dla którego Góry były niedoścignionym pięknem. 


Historia Klubu Górskiego KOLIBA w Lublinie 1966 – 2006

W połowie lat sześćdziesiątych między lubelskimi turystami pojawiła się specjalizacja turystyczna. Zaczęły powstawać kluby o różnych specjalnościach turystycznych, piesze nizinne, przewodnicki, kolarski i inne, a turyści górscy nie stali z boku.

Potrzeba powstania klubu turystów górskich w Lublinie istniała od dawna. Wynikała ona z faktu poszerzenia się kręgu osób zainteresowanych, uprawiających turystykę górską i zdobywających odznaki GOT. Wzrastała też liczba przodowników turystyki górskiej. Jednym z nich był Marek Wyszkowski, sprawujący wówczas funkcję Przewodniczącego Oddziałowej Komisji Turystyki Górskiej. Z jego inicjatywy w dniu 14 kwietnia 1966 roku odbyła się narada Aktywu Górskiego, skupionego przy Oddziale Miejskim PTTK w Lublinie. W tym historycznym spotkaniu uczestniczyli: prowadzący Marek Wyszkowski, wiceprezes O/M PTTK w Lublinie Tadeusz Kamiński, przedstawiciel OKTG Zygmunt Twarowski. Członek Koła Przewodników Tatrzańskich w Zakopanem Tadeusz Staich który wygłosił wówczas referat programowy. Aktyw górski reprezentowali: Mikołaj Pajdowski, Józefa Hunek, Kazimierz Kalicki, Maria Stojakowska, Hanna Wyszkowska, Andrzej Jabłonowski, Jan Klinowski, Henryk Sokal, Czesław Rzeszutko, Lucjan Dobrowolski, Wacław Jungowski i Edward Janiak. Uczestnicy jednomyślnie postanowili powołać przy O/M PTTK w Lublinie Klub Górski. Decyzja Oddziału była jednoznaczna – protokołem nr 5/66 z dnia 8 czerwca 1966 r. Zarząd Oddziału Miejskiego PTTK w Lublinie powołał Klub Górski, zatwierdził również jego regulamin i nadał mu uprawnienia Oddziałowej Komisji Górskiej. Na czele pierwszego zarządu stanął A. Jabłonowski, klub był pierwszym klubem górskim w regionie i jednym z pierwszych w Polsce. Początkowy okres działalności był trudny, brak doświadczenia powodował piętrzące się problemy organizacyjne. Z końcem 1966 roku klub liczył 15 członków. Pierwszy okres działalności podsumowano w styczniu 1968 roku na zebraniu sprawozdawczo -wyborczym, w którym uczestniczyło 21 członków, wybrano nowe władze klubu, na prezesa wybrano Hannę Wyszkowską.

Tak rozpoczął się w klubie okres “babskich” rządów, który trwał przez cztery kadencje. Nowy zarząd wystartował bardzo energicznie, rozpoczynając pracę od nadania bezimiennemu klubowi – nazwę “Turnia”. Nazwa ta nie przyjęła się jednak. Już 21 maja 1968 roku, na kolejnym zebraniu klubu, większością głosów przyjęto propozycję M. Wyszkowskiego – “Koliba”. Przeprowadzone zmiany (m.in. zmiany w regulaminie) zdecydowanie ożywiły działalność klubu. Na jednym z pierwszych obozów wędrownych w Tatrach, we wrześniu 1968, prowadzonym przez H. i M. Wyszkowskich uczestnicy przeszli chrzest górski biorąc udział w akcji ratunkowej na Ornaku. W następnych dwu latach odbyły się rajdy w Bieszczadach, Gorcach, Szlakiem Orlich Gniazd, Górach Świętokrzyskich i Beskidzie Śląskim.

Na wiosnę 1970 roku w Paśmie Babiogórskim Beskidu Wysokiego miał miejsce pierwszy oficjalny rajd klubowy, w którym uczestniczyło 120 osób. Następny wyjazd odbył się w Beskidzie Sądeckim. Działalność klubu nie ograniczała się wyłącznie do terenów górskich. Organizowano również wędrówki po Roztoczu i Lubelszczyźnie. Jednocześnie na zebraniach klubowych odbywały się prelekcje i szkolenia. Etatowym szkoleniowcem stał się Tadeusz Staich, zaprzyjaźniony z klubem od początku. W tym okresie klub liczył 31 członków, w tym 14 przodowników GOT i dwóch taterników po kursie. Na początku 1972 roku rządy w klubie objęła Maria Stojakowska, prezesując przez dwie kolejne kadencje. Liczba członków wynosiła wówczas 45, jednak spora część z nich nie utrzymywała już wówczas z klubem kontaktu, co spowodowało wykreślenie z listy 14 osób. Nadal organizowano cykliczne rajdy klubowe (zwiedzając coraz to inne rejony Polski) oraz prelekcje i spotkania z ludźmi gór. Wielkim wydarzeniem tego okresu był fakt uczestnictwa w sierpniu 1973 roku dwóch członków zarządu klubu – Andrzeja Lucypera i Edwarda Zawadzkiego w wyprawie w najwyższe góry świata – Himalaje. Historia tej wyprawy opisana została przez Romualda Karasia w książce “Himalajska tragedia” z 1976 roku. Istotnym faktem w historii klubu było ustanowienie tytułu “Honorowego Członka” klubu. Jako pierwszym tytuł ten przyznano 29 stycznia 1974 r. Marianowi Misztalowi, Zygmuntowi Twarowskiemu i Markowi Wyszkowskiemu. Niestety zainteresowanie sprawami klubowymi zaczęło maleć, malała frekwencja na zebraniach i wyjazdach klubowych. Nie pomogły wybory nowego zarządu w 1976, kiedy na dwa lata prezesem został Stefan Żołnierczyk. Klub zaczął się starzeć.

Po tym kryzysie na prezesa wybrano Wawrzyńca Chylę – “nową twarz”, jak się później okazało na 3 kolejne kadencje. “Maciek” miał dużo pomysłów, ale przede wszystkim postawił na młodzież. Dzięki jego działaniom klub podwoił swoją liczebność do 72 osób. Drugą jego ambicjonalną sprawą, a jednocześnie bardzo istotną dla klubu, było dopracowanie się plakietki i znaku klubowego. Po krótkiej przerwie spowodowanej wprowadzeniem stanu wojennego, klub ruszył na górskie szlaki. Odbyły się wyjazdy w Bieszczady, Beskid Wysoki i Orawę, Beskid Niski, Góry Świętokrzyskie, Beskid Mały i Żywiecki. Podczas XV Rajdu Tatrzańskiego w 1984 roku wręczono, z rąk Franciszka Bachledy – Księdzulorza, pierwsze znaki klubowe. W czerwcu 1984 roku przedstawiciele klubu uczestniczyli w Międzynarodowym Zlocie Przyjaźni na Węgrzech. W końcu tego roku odbyły się wybory zarządu, prezesem został Sławomir Bracław. Był to wybór bardzo trafny. Dzięki jego wielkiemu zaangażowaniu i ciekawym pomysłom, m.in.. organizowanie wieczorów tematycznych np. argentyński, peruwiański czy indyjski, zebrania klubowe cieszyły się dużym zainteresowaniem. Poza wypadami w góry polskie Koliba działała turystycznie w górach Riła (Bułgaria) i Tatrach Słowackich. Kadencja od grudnia 1986 do listopada 1988, kiedy prezesem był Zbigniew Kolak, była już trochę chudsza. Z ciekawszych wydarzeń z tego okresu pamiętamy prelekcję prof.. Iwo Polla który opowiadał o swych przedwojennych wędrówkach po Karpatach Wschodnich. Z kronikarskiego punktu widzenia należy odnotować także prezesurę Andrzeja Nędzyńskiego, kiedy to odbył się XX rajd tatrzański, a także kolejny już wyjazd w Tatry Słowackie, które już etatowo prowadził Zbigniew Begiełło.
Mimo trudności w okresie przełomu ustrojowego, koniec lat osiemdziesiątych – początek dziewięćdziesiątych, klub przetrwał i w 1991 roku obchodził uroczyście 25 lecie istnienia. Po pierwszych wyborach lat dziewięćdziesiątych, w kwietniu 1992 roku prezesem wybrano Annę Karpińską. Nowa prezes wprowadziła cykliczne wyjazdy klubu w Tatry na zakończenie zimy. W dalszym ciągu cieszyły się powodzeniem jesienne wyjazdy w Tatry. W takim wyjeździe, w 1992 roku uczestniczyło 7 turystów z Ukrainy. Nowy zarząd Jarosława Korzenia (wybrany 23 lutego 1994) nie przetrwał całej kadencji. Prezes złożył rezygnację z przyczyn osobistych. Do zakończenia kadencji funkcję tą pełniła A. Karpińska. W sierpniu 1995 spora liczba członków klubu wyjechała na pierwszą wyprawę Oddziału Miejskiego PTTK w Alpy, zorganizowaną przez Stanisława Czarnopysia. Zwiedzano Wysokie Taury, Dolomity, dolinę Aosty gdzie został zdobyty Gran Paradiso 4061 m n.p.m., dolinę Mattertal, Alpy Berneńskie i Alpy Bawarskie.
8 stycznia 1997 kolejne zebranie sprawozdawczo-wyborcze wyłoniło nowy zarząd, którym w dalszym ciągu kierowała A. Karpińska. Zarząd, w oparciu o swoje wcześniejsze doświadczenia, zorganizował wyjazdy w Beskid Żywiecki, Beskid Śląski i Tatry. We wrześniu 1998 roku 22 osobowa grupa wyjechała do Włoch na wycieczkę trampingową, gdzie jedną z atrakcji było zdobycie przez uczestników wulkanu Etna na Sycylii. W drodze powrotnej przebywano w Dolomitach.
Duże zmiany w działalności klubu wprowadziły wybory 24 lutego 1999 roku. Wybrano nowy zarząd z prezesem S. Czarnopysiem, jak się później okazało na 2 kolejne kadencje. Głównym zadaniem tego zarządu było odmłodzenie szeregów. Rozszerzono działalność klubu o narciarstwo skiturowe i biegowe, a także o turystykę wysokogórską. Powoli zaczęło to przynosić efekty. We wrześniu tego roku w rajdzie w Karkonoszach uczestniczyło 44 osoby. W następnym roku najciekawszym wyjazdem okazała się międzyklubowa wyprawa w Pireneje, gdzie między innymi zdobyto Pico de Aneto.

Po kilku latach przerwy klub wybrał się jesienią w Tatry Słowackie w składzie czterdziestoosobowym. Na bazę wybrano Stary Smokowiec. Zimą 2001 roku, dzięki sprzyjającym warunkom śniegowym, kilka osób systematycznie biegało na nartach biegowych, na trasie klubowej w podlubelskim Starym Lesie. Odbył się też wyjazd pieszo-narciarski do Krasnobrodu na Roztoczu, a na koniec marca w Tatry. W okresie wakacyjnym odbyła się wyprawa klubowa na Bałkany, do Bułgarii i Grecji. W Grecji zdobyto najwyższy szczyt tego kraju – Olimp, a w Bułgarii działano turystycznie w paśmie Riły i Pirynu. W 2002 roku odbyły się dwa wyjazdy w Tatry, marcowy do Zakopanego i wrześniowy – znowu do Starego Smokowca. Na tym drugim wyjeździe członkowie klubu uczestniczyli w akcji ratunkowej na Sławkowskim Szczycie, sprowadzając polskiego turystę (mieszkańca Krakowa). W drugiej połowie lipca odbyła się kolejna wyprawa klubowa w Alpy. Pierwszy tydzień wyjazdu zaplanowano w Dolomitach Zachodnich z bazą na campingu w Pinzolo. Na drugi tydzień wyprawa przenosi się w Alpy Retyckie pod przełęcz Stelvio do wioski Trafoi. Z tej bazy został zdobyty najwyższy szczyt tej grupy – Ortler 3905 m n.p.m. Na szczyt weszli w ciągu 12 godzin: St. Podhorecki i St. Czarnopyś. W wyborach w styczniu 2003 roku na jedną kadencję prezesem został Klaudiusz Kołodziej. Zima tego roku również sprzyjała narciarstwu. Grupa narciarska powiększyła się o kilka osób dzięki wstąpieniu do klubu kilku młodych osób. W marcu przeprowadzono w Tatrach podstawowe szkolenie z użyciem sprzętu wspinaczkowego. W lipcu odbyła się trzecia wyprawa w Alpy, tym razem do Szwajcarii w dolinę Mattertal do Tasch. Osiągnięcia tego wyjazdu to: zdobycie Domu 4545 m n.p.m. (6 osób) i Alphubla 4206 m n.p.m. (8 osób). W pierwszym tygodniu października kilkanaście osób przebywało w Tatrach Zachodnich, w dawno nieodwiedzanej dolinie Rohackiej.
W czerwcu 2004 roku dochodzi do skutku pierwszy wyjazd klubowy w Karpaty Wschodnie na Ukrainę. Grupa pięcioosobowa dotarła do Jasini na Zakarpaciu. Przy niesprzyjających warunkach udało się przejść zachodnią część pasma Czarnohorskiego. Przed końcem roku odbyły się kolejne wybory zarządu. Ponownie na prezesa wybrany został S. Czarnopyś.
Wiosną następnego roku odbył się kolejny wyjazd w Tatry, a w maju przy wyjątkowo dobrej pogodzie 6 osobowej grupie udało się przejść całe pasmo Czarnohory. Po rocznej przerwie odbył się kolejny klubowy wyjazd w Alpy. Na początek dziewięcioosobowej grupie udało się zdobyć Gran Paradiso, dla pięciu osób było to pierwsze wejście na czterotysięcznik. Załamanie pogody nie pozwoliło zdobyć Mont Blank z dol. Veni. Trzecią górą była Barre de Ecrins 4101 m n.p.m. W jednodniowym ataku pięć osób osiąga poziom podszczytowe szczerby Breche Lory.
Zima 2006 pozwoliła sporej grupie narciarzy klubowych na kilka wyjazdów narciarskich na Roztocze i częste bieganie w Starym Lesie. Jak zwykle zimę zakończono w Tatrach. Z wejść warto wymienić: Kościelec, Żółta Turnia, pn. grań Świnicy i trawers Czerwonych Wierchów. W końcu kwietnia 12 osobowa grupa klubowa wędrowała po Pogórzu Ciężkowickim. W czerwcu 60 km trasę od Rafajłowej do Jasini (Gorgany i Świdowiec) pokonuje 6 osób. W połowie sierpnia G. Skrzypczak i T. Michalak przebywają w Alpach, gdzie po 3 dniowej wspinaczce zdobywają Mont Blanc.
Czterdziestoletnią działalność Klubu Koliba podsumowano podczas jubileuszowych obchodów 16 – 17 grudnia, które zgromadziły około 100: gości zaproszonych, członków klubu i sympatyków. Zasłużeni otrzymali dyplomy i wyróżnienia, wygłoszono kilka prelekcji, pokazano slajdy i zdjęcia. Gościem specjalnym był Leszek Cichy, zdobywca Everestu zimą 1980 roku, który pokazał film z tej wyprawy.

Okres działalności klubu od 1966 do 1991 roku opracowano w oparciu o pracę Zbigniewa Begiełły “25 – Lat Klubu Górskiego Koliba”.

Lata pozostałe według opracowania “Klub Górski Koliba w latach 1992 – 2006” Stanisława Czarnopysia.

3 komentarze:

  1. "W 2002 roku odbyły się dwa wyjazdy w Tatry, marcowy do Zakopanego i wrześniowy – znowu do Starego Smokowca. Na tym drugim wyjeździe członkowie klubu uczestniczyli w akcji ratunkowej na Sławkowskim Szczycie, sprowadzając polskiego turystę (mieszkańca Krakowa)."
    Kto i gdzie sprowadził tego biednego turystę z Krakowa?
    A może jednak jacyś rozsądni ludzie spoza Koliby wykonali telefon i Słowacka Horska Sluzba zabrała go śmigłowcem do szpitala w Popradzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety kol.\\\czarnopyśl opisał wyprawy w Tatry i eskapady zagraniczne, a gdzie wyjazdy w Bieszczady , Beskid Śląski, Niski czy w Góry Świętokrzyskie kiedy klubowicze zdobywali pierwsze odznaki GOT ?

      Usuń
  2. Szanowny klubie KOLIBA kiedy będzie dalszy ciąg historii klubu z działalnością w 21 w ? Dodatkowo winien być zamieszczony regulamin z celami klubu bo to może przyciągnąć nowych klubowiczów .
    PTG 5263 J.Cz.

    OdpowiedzUsuń