Pomysłów na spędzenie
tegorocznych wakacji było mnóstwo. Od Głównego Szlaku Beskidzkiego, przez Alpy
francuskie, po szwajcarskie. Miały być też wakacje kolarskie, biegowe czy też
kolarsko-biegowe. Tylko fotografii było mi najbardziej żal, no bo jak tu wziąć
aparat, kilka obiektywów i statyw na szosę? Ostatecznie, patrząc palcem po
mapie, wymyśliłem takie przejście ( z pomocą Stasia z Krakowa ): z polskich
Tatr Zachodnich przejść na słowacką stronę, krótki transfer do Jasnej, następnie
zaczynając od Chopoka w Niskich Tatrach przejść grzbietem do Wielkiej Fatry i
skończyć w Martinie na granicy Wielkiej i Małej Fatry. Plan udało się wykonać w
90 %. Załamanie pogody w Wielkiej Fatrze zmusiło nas do transferu w słowackie
Tatry Wysokie…ale po kolei.
8 sierpnia Trasa: przyjazd i dojście do Schroniska w Dolinie
Chochołowskiej.
Piękna pogoda wita nas w górach a
popołudniowe słońce maluje kolorami Kominiarski Wierch. Meldujemy się w
schronisku, które będzie naszym domem przez najbliższe dwie noce.
9 sierpnia Trasa: Schronisko w Chochołowskiej (1140) –
Trzydniowiański Wierch (1758) – Kończysty Wierch (2002), Starorobociański
Wierch (2176) – Gaborowa Przełęcz (1938)
- Błyszcz (2159) – Bystra (2248) – Siwa Przełęcz (1812) – Schronisko w Chochołowskiej
(1140). Dystans: 20,2km, do góry: 1788m, na dół 1788m. Wycieczka na lekko
ze schroniska. Na początku dnia piękna pogoda, aż do wejścia na Bystrą, kiedy
się trochę psuje. Widoki w dalszej perspektywie trochę przymglone ale można bez
problemu rozpoznać: m.in. Krywań, Łomnicę, Kołowy Szczyt oraz Jagnięcy.
10 sierpnia Trasa: Schronisko
w Chochołowskiej (1140) – Grześ (1653) – Rakoń (1879) – Wołowiec (2063) –
Jamnicka Przełęcz (1908) – Rozstaje pod Smrekiem (1300) – Ziarska Przełęcz (1917)
– Ziarska Chata (1293). Dystans: 16,1km,
do góry: 1592m, na dół 1444m. Pierwsza przeprawa na ciężko, czyli zmieniamy
miejsce zamieszkania na kolejne dwa dni. Teraz już wiem, że popełniliśmy
delikatny błąd. Z Jamnickiej Przełęczy zamiast pójść przez Rohacze do Smutnej
Przełęczy i dalej w dół, to my ze względu na ciężkie wory postanowiliśmy
obchodzić…Po trzech godzinach schodzenia dobiliśmy do rozwidlenia szlaków, z
którego na Ziarską Przełęcz było jeszcze 3 godziny…czyli do schroniska 5
godzin…Podchodziło się na początku makabrycznie, wielkie stopnie plus plecak na
garbie skutecznie „umilały” czas. Pod koniec, przyznam miałem dość i z wielką
radością przywitałem przepiękne schronisko i ująłem w dłoń kufel kofoli. Kuchnia
średnia, wszystko wyprażane a i
kofola taka sobie ale schronisko ładne i czyste.
11 sierpnia Trasa: Ziarska Chata (1293) – Ziarska Przełęcz (1917)
– Płaczliwy Rohacz (2126) – Smutna Przełęcz (1965) – Ziarska Chata (1293).
Dystans: 7,9km, do góry: 806m, na dół 806m. Wycieczka na lekko, z burzami w
tle. W planach było przejście od Rohaczy przez Trzy Kopy do Banikova i powrót
do schroniska. Praktycznie zbiegliśmy ze Smutnej Przełęczy do Schroniska
zdążając dosłownie w ostatniej chwili przed burzami, które szalały nad Trzema
Kopami i dalszą częścią grani. Wieczorem wybraliśmy się na okoliczny Cmentarz
Ofiar Tatr Zachodnich.
12 sierpnia Trasa: Ziarska Chata – Ujście doliny Ziarskiej.
Dojazd do Jasnej i wjazd na Chopok (2024). Dystans: 4,7km, do góry: 23m, na
dół: 410m. Dzień transferowy. Po zejściu do wylotu doliny, pojechaliśmy
autobusem do Liptowskiego Mikulasa a stamtąd do Jasnej w Niskich Tatrach. Tym
samym weszliśmy w rejony, w których nas jeszcze nie było. Patrząc po mapie,
byłem pewien, że w Jasnej zrobimy zakupy więc odpuściliśmy sobie latanie po
sklepach w Liptowskim Mikulasu. To był błąd, w Jasnej jest mnóstwo hoteli,
wyciągów ale nie znalazłem sklepu. Upał niemiłosierny więc dałem się uprosić na
wjazd kolejką na Chopok…Schronisko, Kamienna Chata jest zaskakująco fajne,
bardzo czyste, z dobrą kuchnią i świetną kofolą. Choć otoczenie schroniska jest
raczej słabe – dużo wyciągów narciarskich to widoki na Tatry, Grzbiet Niskich
Tatr i inne góry słowackie rekompensują pewne niedogodności.
PS Jeżeli jesteście na szczycie
Chopoka, dookoła jest burza, to nie najlepszym pomysłem jest zmieniać obiektyw
i rozkładać statyw…
13 sierpnia Trasa: Kamienna Chata pod Chopokiem (2024) – Deresze
(2003) – Kotliska (1936) – Chabenec (1955) – Przełęcz Durkowej (1709) – Magurka
(1050). Poranek, wreszcie zobaczę
wschód słońca. Budzę się ok 4:20, na dworze zawodzi wiatr i przelewają się
chmury. Nic z tego nie będzie. Po pół godzinie wychodzę na dwór. Tatry Niskie,
i dalej na południe wszystko w chmurach, bardziej dla spokoju duszy idę
sprawdzić jak jest na Tatry. A tam zaczyna się robić tak:
Po śniadaniu, znowu przejście z
plecakami. Tym razem znacznie łatwiejsze i przyjemniejsze. Idzie się wspaniale.
Grzbiet Niskich Tatr jest rewelacyjny, łagodny, bez ostrych podejść i zejść,
bardzo długi i nad wyraz widokowy. Jest tylko jeden mały problem, nie ma tam
wody, więc wszystko musisz taszczyć na plecach. Dziś jest dość krótko, na nocleg schodzimy do Magurki ( zielonym
szlakiem z przełęczy – nie polecam, lepiej pójść trochę dalej grzbietem i zejść
żółtym szlakiem ), miejsca trochę zapomnianego. Jest jeden sklep, otwarty od 15
do 17, schronisko i jedna prywatna kwatera. My spaliśmy w schronisku, w
apartamencie. W pokoju była łazienka, duże łóżko dla dwóch osób i tapczan
rozkładany, koszt takiego luksusu tylko 10 EUR. W schronisku było bardzo
czysto, bardzo dobra kuchnia i wspaniała kofola.
14 sierpnia Trasa: Magurka (1050) – Zamotska Hola (1591) –
Latiborska Hola (1643) - Wielka Chochula (1753) – Hiadelska Przełęcz (1099) –
Kećka (1225) – Donovaly (980). Po przepysznej jajecznicy ruszamy znowu na
grzbiet Niskich Tatr. Dziś było długo choć patrząc na mapę myślałem, że zejdzie
nam krócej a wyszło ponad 9 godzin. Burze się trochę kręciły ale nie padało. W
Donovalach mieliśmy już lekko dość, stopy bolały a na koniec dwa kilometry asfaltu
dobiły nas skutecznie. Donovaly to było jedyne miejsce, w którym nie mieliśmy
zaklepanego noclegu. Miejscowość spora ale turystów jeszcze więcej.
Paralotniarze, rowerzyści a na dokładkę był w okolicach jakiś bieg górski więc
i biegaczy było sporo. Rzuciliśmy wory w knajpie Stodoła i na zmianę
chodziliśmy szukać noclegów. W samej miejscowości jest drogo. Niestety było już
trochę późno a my zmęczeni więc nie próbowaliśmy szukać noclegów w okolicznych
wsiach i miasteczkach. W końcu się udało i mogliśmy rozprostować nasze zbolałe
kości.
15 sierpnia Trasa: Horny Jelenec (623) – Prasnica (670) –
Prasnicka Przełęcz (920) – Sturec (1075) – Motycka Hola (1292) – Zvolen (1402)
– Donovaly (980). Wycieczka na lekko
( co w moim przypadku oznacza aparat, dwa obiektywy, statyw, woda i jedzenie
plus ubrania dla dwojga ). W Prasnicy jest stara osada górska, częściowo
opuszczona. Piękne stare domy, wkomponowane w zbocza Wielkiej Fatry…jesienią
musi tu być pięknie.
Dość szybko osiągamy przełęcz, niestety później tak łatwo
nie idzie. Ciągle w górę i w dół, cały czas dość stromo. Trasy w Wielkiej
Fatrze są bardzo długie, na mapie wydaje się rzut beretem a w rzeczywistości
jakieś dłuższe wycieczki to 7-8 godzin. Zaczyna się dość nisko, ok. 600m a
pasmo wyrasta do 1400 – 1500m a w tak zwanym międzyczasie pokonujemy liczne
przełączki, przełęcze, szczyty, szczyciki, co dodatkowo zabiera czas i siły.
Bardzo mi się Wielka Fatra podobała, łąki, góry, widoki z najwyższych wzniesień
też są piękne – ze Zvolenia nawet Krywań widać. Jesienią musi być bajkowo, trzeba
będzie tam jeszcze wrócić.
16 sierpnia W Wielkiej Fatrze leje i ma lać przez najbliższe
dwa dni, decydujemy się na transfer w Tatry Wysokie ( poprzez Poprad – wart uwagi
średniowieczny kościół – reszta taka sobie ). Kwaterujemy się na Słowacji w
Małej Leśnej. Ładne widoki z balkonu…w nocy będzie burza. Cena pokoju z
łazienką: 10 EUR. Jest sklep i pizzeria.
17 sierpnia Trasa: Stary Smokovec - Hrebeniok – Stary Smokovec.
Strbske Pleso – Chata pod Soliskiem (1840) – Strbske Pleso. Dzień mocno
lajtowy, pogoda niewyraźna, siąpi deszcz a przecież góry to przede wszystkim
widoki a jak nie ma żadnych to i chęci mniejsze. Snujemy się trochę ale też
zahaczamy nowe miejsce, Solisko. Wiem, że będę musiał tam powrócić. Otoczenie
dolin Furkotnej i Młynickiej prezentuje się bardzo wysokogórsko. Takie niby nic
a uzbierało się do góry ponad 800m i dystans ponad 14km. Bardzo dobra knajpa w
Starym Smokowcu. Świetnia pizza i jeszcze lepszy makaron. Ceny w restauracji
takie jak w Polsce.
18 sierpnia Trasa: Dojście do schroniska przy Popradzkim Plesie
plus zwiedzanie symbolicznego cmentarza pod Osterwą. Dystans dziś
niewielki, pogoda zmienia się na lepsze tzn. nie pada. Chmury przewalają się po
graniach. Po zakwaterowaniu idziemy na cmentarz, niestety od ostatniej wizyty
trochę tablic przybyło…
19 sierpnia Trasa: Popradzke Pleso (1520) – Przełęcz pod Osterwą
(1966) – Popradzke Pleso. Popradzke Pleso - Przełęcz pod Osterwą – Śląski Dom
(1670). Dystans: 15,1km, do góry: 1268m,
na dół 1119m. Wertuję mocno prognozę, no ma być pogoda, więc idę. O 3:40
wychodzę ze schroniska w stronę Przełęczy pod Osterwą, licząc na bajeczny
wschód słońca. Cisza, tylko światło czołówki rozświetla noc. Pod Przełęczą,
widzę światło…co jest? Ktoś przyszedł? Za chwilę drugie światełko…oczy…myślę,
niedźwiedź jak nic! Kombinuję, że za mały rozstaw oczu jak na misia…okazała się
to być kozica, która z wielką ciekawością patrzyła na moje poczynania.
Przełęcz, klapa…zachmurzyło się, czekam ponad 30 minut…nic z tego, schodzę. Po
3-4 zakosach na chwilę się zatrzymuję. Na Wysokiej i później na Grani Baszt coś się zaczyna dziać…
Docieramy do schroniska. Pierwszy raz w
górach jeździłem windą J
Śląski Dom to zdecydowanie hotel, gdzie noc kosztuje 80 EUR. Jednak od niedawna
otworzyli standard turystyczny i pokój 8 osobowy kosztuje znacznie mniej. Hotel
pięknie położony w Wielickiej Dolinie, góry obłędne dookoła, Gerlach na
wyciągnięcie ręki. W jadalni Słowacy częstują bimbrem i innym samogonem. Wesoło
po górach wędruje nasi sąsiedzi,
obowiązkowo z piersiówką. Dobra kuchnia.
20 sierpnia Trasa: Śląski Dom (1670) – Polski Grzebień (2200) – Zmarzły
Staw (2013) – Litworowy Staw (1850) - Dolina Białej Wody – Łysa Polana. Dystans:
16,1km, do góry: 597m, na dół 1290m. Ostatni dzień prawdziwie w
górach…szkoda ale już zmęczenie daję trochę znać o sobie. Ciągłe zmiany miejsc
pobytu potrafią zmęczyć nie gorzej od przebytego dystansu. Dzisiejszy dzień
umilił nam trudy. Piękna pogoda – czuć jesień w górach – i jeszcze piękniejsze
widoki. Na Polskim Grzebieniu widoki imponujące,
na lewo Wielicki Szczyt, Litworowy Szczyt, Gerlach oraz po prawej na Staroleśny
i Małą Wysoką, na wprost: Zmarzły Staw oraz cała Orla Perć. Zejście doliną
Białej Wody jest bardzo długie, prawie dwie godziny idzie się tylko po płaskim,
a przejście całej zajmuje od 4 do 5 godzin. Na Łysą Polanę docieramy około
17-tej a tam sceny dantejskie. Ludzi dwa miliony albo i więcej…masakra. Nocleg
w Małym Cichym, tutaj jest spokój i cisza.
Koniec urlopu, pora myśleć nad następnymi wyjazdami.
Góry są piękne. Podsumowując, wyjazd uważam za bardzo udany. Pogoda dopisała,
dwa dni deszczowe i kolejne dwa dni zachmurzenia to jak na taki długi pobyt
uważam za bardzo dobry wynik. Kilka nowych miejsc zobaczyliśmy, przede wszystkim
Niskie Tatry, które równie wspaniale co na wędrówkę nadają się na bieganie (
pamiętać trzeba o zapasie wody ). Wielka Fatra zaskoczyła nas in plus a podczas
słonecznego, jesiennego dnia pokaże cały swój potencjał. Konkurs na najlepszą
kofolę wygrywa Kamienna Chata i Magurka ex aequo.
Wyjazd odbył się w dnia: 8-22 sierpnia 2015 r. Uczestnicy: Kasia i Tomek M.
Wyjazd odbył się w dnia: 8-22 sierpnia 2015 r. Uczestnicy: Kasia i Tomek M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz