Jak rok wcześniej, na początek roku spotykamy się w Krasnobrodzie w środku Roztocza. Kwaterujemy w znanym nam ośrodku wypoczynkowym Elbest. Już przed godzina 10 wszyscy się zjechali. A nawet zeszli, ja z Agnieszką na rozgrzewkę przychodzimy z leśniczówki Zielone, to drobne niecałe 7 km.
Na początek jak przystało w Św. Trzech Króli bierzemy udział w końcówce orszaku, który kończy się uroczystą Mszą Św. w barokowym kościele przyklasztornym. W całym kompleksie kończą się remonty i renowacja, robi to dobre wrażenie, a najbardziej ogrzewane podłogi w kościele i krużgankach. Ok 13 godziny ruszamy w trasę, jest pochmurno i jak na początek stycznia dość ciepło (ok. 5-6 C). Idziemy na wschód przedmieściem Podklasztoru, po 15 minutach zostawiamy zabudowania za sobą i wchodzimy w drobne laski poprzetykane skrawkami pól. Dalej nasz droga nabiera wysokości, mimo lekkiej mgły odsłaniają się prawie bieszczadzkie widoki na dolinę Wieprza i zalesione wzgórza, nazywane tu Hołdami. Kilka razy przekraczamy poziom 350 m n.p.m. Klucząc po Hołdach, po dorodnych lasach z bukiem i jodłą dochodzimy do śródleśnej polany, należącej do maleńkiej osady Szur. Od lata 2022 jest tu budowana droga asfaltowa, która połączy wieś ze światem, tzn. z Krasnobrodem i Łuszczaczem, na środkowym odcinku droga ma w 100 % charakter górski. Z Szuru sprawdzamy jakość asfaltowej drogi do Krasnobrodu, ale końcówkę do kwatery robimy na przełaj lasem. Długość drogi w 3 godziny 8 km.
Drugi dzień sobota, pogoda podobna do wczorajszej, dziś mamy cały dzień na długą trasę po wzgórzach i dolinach na północ od Krasnobrodu i doliny Wieprza. Przez rynek i most na Wieprzu wychodzimy z miasta. Długie podejście na pierwsze wzniesienie, za którym skrajem mijamy wieś Grabnik z olbrzymią halą wytwórni wody mineralnej z Roztocza „Rodowita”. Za Grabnikiem wchodzimy w las i drogą świeżo utwardzoną to w górę to w dół docieramy do Suchowoli , na skraju wsi, przy lesie śniadanie. Wchodzimy na chwilę na cmentarz, jest tu wydzielona kwatera żołnierzy polskich poległych we wrześniu 1939 roku. Przy obejściu Suchowoli po wschodniej stronie poprawia się pogoda i mamy trochę słonecznych widoków, słońce wytapia resztki śniegu a warstwa błota lepi nam się na nasze bardzo górskie buty. Na wzniesieniu w Feliksówce osiągamy najdalszy punkt naszej drogi, idąc grzbietem na zachód mamy rozlegle widoki w tym ten obiecany na Padół Zamojski i oddalony Zamość. Tu zaczynamy powrót, najpierw niebieskim szlakiem do zachodniego skraju Suchowoli, następnie przepadamy w dziki bukowy las z głębokimi wąwozami. W dolinie Grabnika, przy zachodzącym słońcu ścielą się malownicze mgły. Jeszcze jedno wzniesienie i wieczorne zejście do Krasnobrodu, dzień styczniowy był długi, na 25 km. Wieczorne posiedzenie przy slajdach trwa do wyczerpania materiału i surowca.
Trzeci dzień niedziela, pogoda z rana jak w poprzednie dni, może trochę zimniej, dziś mniej czasu i kilometrów. Zaczynamy od wejścia na pobliskie wzgórze, gdzie znajdujemy zrujnowane resztki nagrobków kirkutu. Dalsza droga to gimnastyka dla nóg i rąk ,przedzieramy się przez poprzeczne wąwozy do kaplicy Św. Rocha. W rezerwacie Św. Roch robimy długą pętlę przez dorodny las z pomnikowymi okazami buka i jodły. Wracamy z trasy (ok. 10 km) lekko po południu wracamy do Elbestu , pakowanie i do domu, skład pieszy jeszcze dokłada 15 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz