Wyruszamy o godz.8.30 z dworca PKS w Lublinie. Jedziemy busem do Łuszczowa a tam dołączają do nas trzy dziewczyny: Danusia, Henia i Wiesia. Mamy dwie Marzanny, małą i dużą, które teraz wyskakują z worków. O godz. 9.00 rozpoczynamy wędrówkę. Kierujemy się ku dolinie rzeki Bystrzycy. Szybko opuszczamy asfalt i już jesteśmy na rozległych i o tej porze roku mocno podmokłych łąkach. Omijamy rozlewiska nie mocząc butów. Pogoda jest wymarzona: słoneczna i ciepła. Wypatrujemy oznak budzącej się do życia przyrody. Wędrujemy wzdłuż Bystrzycy i po około 5 km zatrzymujemy się przy mocno zniszczonym i nie użytkowanym moście. Tu rozpalamy ognisko. Miejsce jest do tego przeznaczone: zabezpieczone kamieniami a wokół są wygodne siedziska. Kotlinka chroni przed wiatrem.
Józio obchodzi imieniny, więc wznosimy toasty i śpiewamy „Sto lat”. Jak zwykle jest mnóstwo różnorodnych wypieków. Kto ma - piecze kiełbaskę. Ostatecznie nie topimy, ani nie palimy naszych Marzann, chyba ze względu na ich urodę… Za to zostają uwiecznione na zdjęciach. Mamy nadzieję, że nie spowoduje to powrotu zimy…
Po godzinnym popasie ruszamy dalej. Teren jest teraz bardziej zróżnicowany. Pokonujemy zbocza nad rzeką, chwilami dość strome. Idąc opłotkami wsi Spiczyn docieramy do szosy lubartowskiej i przekraczamy most na Bystrzycy. W dali widzimy ruiny zamku i kopułę kaplicy w Zawieprzycach. Kierujemy się na zachód. Droga wiedzie groblą, więc jest sucho. Dochodząc do wsi Charlęż mijamy starorzecza i stawy hodowlane. Wkrótce przechodzimy przez mostek. Zatoczyliśmy koło i rajd zakończył się o godz. 15 na przystanku autobusowym w Łuszczowie. Trasa liczyła 16 km.
A niedoszła topielica Marzanna pojechała do Łęcznej adoptowana przez Danusię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz