wtorek, 23 maja 2023

XXVIII wyjazd Klubu Górksiego Koliba w Tatry 15-22 kwietnia 2023 r.


Jak wskazuje data wyjazdu, miał to być wyjazd w pełni wiosenny, ale było bardzo zimowo, już od 1200 m w górę śnieżnie. Coś z tym ociepleniem klimatu ktoś kręci. Dla niektórych zaczęło się krótkim pobytem w Krakowie z przeglądem kilku miejsc, m .innymi Muzeum Wyspiańskiego, galeria w Sukiennicach, Manga i Wawel. W sobotę spotykamy się ‘Za Cieszynianką’ w naszym domu na tydzień . Grupa jest tym razem skromna, bo w porywach 11 osób.
Pierwszy dzień w niedzielę tradycyjnie przez Wiktorówki i Rusinową, dolną część Pańszczycy do Murowańca i na nogach do domu. Jak na początek 24 km.





















W poniedziałek, pogoda pozwala pospać z godzinę dłużej, ale jedziemy do Kir busem. W Kościeliskiej chmury wiszą nisko i czekają by nas polać, awaryjnie wybieramy drogę Nad Reglami. Przez Przysłup Miętusi i Dolinę Małej Łąki, już w deszczu dochodzimy w Strążyską . Czkamy na poprawę pogody pod okapem szałasu, pogoda wymusza odwrót do miasta. Podchodzimy tylko na chwilę pod Małą Siklawę.







Wtorek, zapowiada się z lepszą pogodą, w planie mamy Kondratową. Dojście przez Dol. Białego jest zamknięte, lawiny które zeszły ze zboczy Giewontu zniszczyły mostki. Przez Kużnice jest dłużej , ale wyboru nie mamy, jest słonecznie. Do schroniska droga spacerowa. Całe otoczenie Kondratowej poryte lawinami, niektóre spore, nawet dobrały się do gruntu. Po krótkim posiedzeniu przy schronisku, próbujemy szlakiem skiturowym przejść w Goryczkową, ale po kilkuset metrach zawraca nas kamera TPNu (ustawiona do obserwacji migracji zwierząt w parku).Po wycofie podchodzimy pod przełęcz, nad kamień pod Kopą i zejście do Kużnic, tyle na dziś.












Środa, jazda w Dolinę Chochołowską, już od początku na dobre zdjęcia z krokusami się nie zanosi, jest ciemno, niskie chmury i tylko deszczu jeszcze brakuje. Na Polanie Chochołowskiej krokusów jak zwykle o tej porze masa, tyle że jakieś przy tej pogodzie niedorozwinięte i szare. W schronisku Jacek pociesza nas małym jasnym, a chmury na dachu nie zachęcają do wyjścia wyżej.


























Czwartek, na nogach do Kużnic i dalej przez Jaworzynkę do Murowańca w Gąsienicowej. Na dole była jeszcze widoczność, a tu powyżej schroniska mleko, widoczność do kilku metrów. Podejście do Liliowego nie tknięte ludzką nogą, śnieg mokry zapadający. Idziemy do grzbietu pod Kasprowy i przez Beskidek na przełęcz. Chwilami robi się jaśniej i coś się odsłania. Przy takich widokach wracamy przez Kasprowy do dołu, tylko Anka upiera się na Świnicę .









Piątek, na koniec wreszcie pogoda wiosenna  ale to deptanie 9,5 km do Morskiego Oka. Powyżej Włosienicy mijamy kilka olbrzymich pól lawinowych, które zeszły ze zboczy Opalonego Wierchu i przekroczyły drogę. Część lasu jest zniszczona, świerki 20-40 letnie wyrwane z korzeniami i połamane jak zapałki. W schronisku tłum ludzi. Przez lodowisko Morskiego Oka idziemy do Czarnego Stawu i podchodzimy w kocioł pod Pośrednim Mięguszowieckim, tu pełna zima i widowisko na małe i duże lawiny. 















Pogoda za bardzo nie dała za wysoko pohulać, ale w sześć dni przy tych warunkach udało się zrobić ponad 100 km i każdy dzień wykorzystać.

3 komentarze:

  1. Na wiosnę nie warto tam być,pełno śniegu i zimno.Do dupy taki wyjazd!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Stanisław to Uparciuch,zapytaj się,jak robisz komuś zdięcia bo to nie jest dobre wychowanie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czarnopyś!
    To nie wyjazd,to męczarnia.

    OdpowiedzUsuń