sobota, 5 sierpnia 2023

Od Apeninów do Dolomitów

20.06 wtorek Wyjazd z Lublina ok. 6 godziny po drodze dosiadki na końcu ja, czekam w Tomaszowie z całym majdanem namiotowym. Po krótkiej przerwie na kawę i małe śniadanie, jedziemy przez Jarosław do autostrady A2 i na zachód. Przed Krakowem w Zakopiankę i po chwili w drogę krajową na Bielsko Białą i do Cieszyna. Tu mamy rezerwację w schronisku PTSM na ul. Błogockiej. Po zakwaterowaniu idziemy zobaczyć starą część miasta. Przez most Na Olzie przechodzimy na czeską część miasta i następnym mostem wracamy do schroniska. Na początek 545 km.

21.06 środa Przed godziną 8 pakujemy busa, tankujemy do pełna i ruszamy w długą dziś trasę. Najpierw ok.25km przez Czechy, następnie kupujemy słowacką winietę (12 E) i autostradą przez Żylinę do Bratysławy. Lekko po południu docieramy do granicy z Austrią (winieta 10 E), przez Wiedeń, Graz, Klagenfurt i Villach, zaliczamy jednym skokiem Austrię. Na koniec dnia zostaje końcówka na dojazd do Aquilei. Cichy camping na wybrzeżu morza Adriatyckiego po sąsiedzku z wykopaliskami rzymsko – bizantyjskiej Aquilei. Najdłuższy dzień jazdy 864 km.

22.06 czwartek Z rana zwijamy biwak, ładujemy busa i idziemy zobaczyć co tu udało się odkopać ze starej Aquilei. Miasto założone przez Rzymian w II w. p.n.e. a już w I w było czwartym najważniejszym miastem Starożytnego Rzymu. Upada tak jak Rzym i straciło na znaczeniu w IV. w n.e. Dalej jedziemy na południe obok Wenecji i Laguny Weneckiej. Przed Rawenną zatrzymujemy się na krótko nad morzem, jest gorąco. Rawennę zwiedzamy ok.2 godzin w tym Piazza Popolo, Piazza Garibaldi i przede wszystkim bizantyjską bazylikę z IVw. San.Vito (mozaiki). Na południe, od Rawenny ciągnie się włoska riwiera adriatycka, jedziemy wybrzeżem do ujścia rzeki Vomano, gdzie skręcamy w prawo do góry w Apeniny. Wspinaczka drogą ekspresową trwa przez 40 km i za Teramo znikamy w prawie 10km tunelu przebitym pod masywem Gran Sasso. Po wyjeżdzie z tunelu, mija mała chwila i jesteśmy na campingu w Fonte Cerreto, jest mały tani i przyjemny, zostajemy na dwie noce. Dziś jazdy 596 km.














23.07 piątek Namioty zostają na miejscu, a my jedziemy w góry, po drodze wspinamy się na płaskowyż Campo Imperatore. Jest to wielka górska łąka, w tym momencie w pełnym rozkwicie. Rozciąga się z południa na północ na 25 km i ma ok 9 km szerokości przy średniej wysokości ok 2000m n.p.m. Wysiadamy na dużym parkingu, nasz bus wraca. Jest tu kilka zabudowań, stacja górna kolejki i straszy szkaradni budynek niby blok, to tu pod koniec II wojny ukrywał się i był złapany Mussolini. Na parkingu zaczyna się szlak na Corno Grande, góra jest widoczna od samego początku. Na pierwszej przełęczy bojowe koleżanki chcą wejść najkrótszą drogą, diretisimą północnej ściany. Pod ostatnim odcinkiem grupa robi stop, idę zobaczyć wyżej jak to wygląda. Jest ściana stromych turni, rozdzielona stromymi wąskimi żlebami z lotnym wiosennym śniegiem. Z tym składem trzeba zarządzić
odwrót, idziemy w dół na dłuższy wariant z obejściem do południa a i tak wchodzimy na szczyt dwoma wariantami w 5 osób. Widok z góry warty zmęczenia, Campo Imperatore widzimy w całości , a i sporą część Apeninów. Corno Grande to 2912 m n.p.m. ale zajście ze szczytu do campingu to dopiero wyczyn, ponad 2000m w pionie, trwa to do wieczora, a wieczorem słychać było kolan płacz. Wycieczka warta bólu. W tym miejscu wypada dodać, że w maju tego roku kończył się na Campo Imperatore 13 etap Giro de Italia. Busem 53km.







































24.06 sobota Rano o godzinie 8 przy ładnej pogodzie ruszamy w dalszą drogę przez L'Aquilę, wschodnią część Abruzii do Umbrii. Cały czas mamy widoki na kolejne wzgórza i pasma Apeninów. Zgodnie z planem koło południa zatrzymujemy się w Spoleto, akurat przy cmentarzu gdzie w górnej części znajdujemy kościół San Salvatore z IV w, zachowany w stanie oryginalnym, przy okazji mamy przegląd jak wyglądają tu cmentarze, to w dolnej części miasta. Po krótkim podejściu korzystamy z ruchomych schodów i jesteśmy w górnym Spoleto, zwiedzanie zaczynamy od katedry z XIII w, fasada frontowa z elementami romańskimi i renesansowymi, w środku wypadało zauważyć w absydzie freski Fra Filippo Lippiego. Z katedry wychodzi się na wąski Piazza Del Duomo, w górnej części placu skręcamy w prawo i robimy rundę wąskimi ulicami, by trafić na Piazza Mercato, jest to główny plac Spoleto. W drodze powrotnej znowu przydały się schody ruchome. Na parkingu robimy sobotnie zakupy i jeszcze 40 km do Asyżu. Camping Fontemaggio mamy na wysokości miasta z rozległą panoramą na południe. Szybko ustawiamy namioty i idziemy ok.1,5km zwiedzić Asyż, jest masa ludzi miejscowych i turystów, zaglądamy wszędzie gdzie się da, ale i tak zabrakło nam czasu na wejście do Bazyliki San Francesco, odkładamy to na jutro z rana. Dzisiejsza jazda 181 km.









































25.06 niedziela Znowu poranne pakowanie i po małym zamieszaniu na parkingach, gonimy przez Asyż do Bazyliki św. Franciszka na Mszę Św. Przy tej okazji nie ma zwiedzania, ale można zawsze rzucić okiem na lewo i prawo na słynne freski Giotta. Po mszy schodzimy do dolnego kościoła, jest nisko sklepiony łukami, ze środka nawy schodzimy do krypty z grobem Św. Franciszka. W drodze do parkingu jeszcze raz przebiegamy przez prawie całe miasto. Przez 50 km jedziemy przez Umbrię, na koniec po lewej stronie mijamy jezioro Trasimeno i jesteśmy w malowniczej Toskanii z małymi miasteczkami na wzgórzach, winnicami i pogodą z pocztówek. Prawie w samo południe docieramy do Sieny stolicy słynnego winnego regionu Chianti. Na własnych nogach, w upale wspinamy się na wzgórze zajęte przez miasto. Bramą San Marco wchodzimy w gąszcz wąskich uliczek starej Sieny i po drogowskazach kierujemy się do Duomo, katedry z początku XIII w, budowla na wszystkich robi wrażenie i z zewnątrz a chyba jeszcze bardziej wewnątrz. Podobnie jest z pobliskim Il Campo, największy plac średniowiecznych Włoch. Na Campo dwa razy w roku odbywają się konne gonitwy reprezentantów dzielnic. Nad wszystkim góruje miejski gmach Palazzo Pubblico i Torre del Mangia, 100 m dzwonnica. Po powrocie do bramy, odbiera nas Tadeusz i zostaje 40 km dojazdu do campingu San Gimignano. Przejazd busem 189 km.























26.06 poniedziałek od rana zanosi się na upalny dzień i zanim ruszymy w długą trasę, w planie mamy zwiedzanie San Gimignano. Średniowieczne miasto na wzgórzu i to jest typowe, ale wyróżnia je to, że nad miastem góruje kilkanaście wież typu obronnego. Zazwyczaj w mieście są tłumy turystów, a dziś z rana byliśmy my i grupa Japończyków. Po zwiedzaniu jedziemy na północ obok Florencji, przecinamy Apenin Toskański. Dalej okolice Bolonii, Modeny, w dolinie Padu mamy okazję widzieć pola ryżowe. Za Veroną wybieramy drogę brzegiem długiego na ponad 50 km jeziora Garda. W okolicy Trentino skręcamy w Dolinę Fassa i przez Cavaleze, Predazzo docieramy do Canazei w centrum Dolomitów, w jeszcze słoneczny camping z widokiem na góry. Dziś 487 km






27.05 wtorek Dziś zanosi się kombinowany dzień, pierwsze jak zwykle zwijamy obóz, drugie w gotowości do wyjścia w góry jedziemy na przełęcz Pordoi a trzecie ruszyć w drogę do domu. Passo Pordoi 2230m n.p.m., jedna z wyższych przełęczy komunikacyjnych w Dolomitach Z przełęczy jedziemy kolejką na wysokość 2848m n.p.m., a dalej dość łatwa droga na szczyt Piz Boe 3151 m n.p.m., najwyższy w grupie Sella. Na szczycie melduje się siedem osób z naszej grupki, robimy zdjęcia. Góra jest znana jako dobry punkt widokowy, ale dziś widoczność średnia, ale masyw Marmolady dobrze widoczny. Po zejściu, jedziemy główną drogą Dolomitów przez Arabbę, przełęcz Falzarego 2105m n.p.m., Cortinę d.Ampezzo, obok jezioro Misurino, zjazd do Dobbiaco i przekraczamy granicę z Austrią. Doliną Drawy jedziemy na wschód przez Lainz i na przedmieściu Villach znajdujemy camping. 257 km.





































28.06 środa Na ranem budzą nas silne porywy wiatru, wiatr ustaje i zaczyna padać deszcz na tyle, że moczy nam namioty, ale to ostatnie pakowanie namiotów. Dalsza droga bez większych przeszkód, chyba że burza w okolicy Bratysławy. W Cieszynie jesteśmy na tyle wcześnie, że mamy czas na wyjście do miasta. 703 km.


29.06 czwartek Dziś już tylko powrót znaną trasą z Cieszyna przez Bielsko, obok Krakowa, Rzeszów, Jarosław, w Bełżcu postój obiadowy w Karpiówce, Tomaszów i Lublin. Ja zostaję w domu, a reszta kończy jazdę w Lublinie, po 4405 km wspólnej jazdy przez 10 dni.


W wyprawie udział wzięli : Urszula B., Alicja B., Anna Cz., Stanisław Cz., Danuta M., Dariusz M., Maria W., Agnieszka W. Tadeusz D (kierowca). 4 namioty i 1 bus Mercedes (9 os).

1 komentarz:

  1. Zgadzam się z komentarzem z poprzedniej wycieczki,bo Stacho to uparty Osioł.
    Powinien zapewnić luksusowy wypoczynek paniom i panom a nie żeby grupa spala w namiotach tylko w super hotelach ze Stołem Szwedzkim.
    A w górach powinny być wyciągi na szczyty z darmowym piwkiem,dobrym jedzeniem i wspaniałym widokiem.

    OdpowiedzUsuń