niedziela, 11 lutego 2024

Początek sezonu turystycznego w Hucie Różanieckiej, schronisko PTSM, 5-7 stycznia 2024 r.

5 stycznia, pierwszym pociągiem przed godz. 6 ekipa klubowa z Lublina jedzie do Suśca, tu się spotykamy i busem krótka podwózka do schroniska.
Alicja już też dojechała i jesteśmy w komplecie, 13 osób. Jest ciepło jak na styczeń, pochmurno i szaro. Ruszamy bo dzień krótki, na zachód wsi, a jest to granica między Roztoczem a Kotliną Sanu. Po lewej płaski bezkres lasów, a po prawej wzniesienie Wał Huty Różanieckiej. Wchodzimy w las, by dojść do południowego skraju rezerwatu Szumy na Tanwi. Klucząc liniami oddziałowymi i między rozlewiskami docieramy do lewego brzegu Tanwi, jest to wysoka skarpa z naturalnym lasem u dołu, przewaga olchy, a wyżej jodły. Dziką ścieżką docieramy do ujścia potoku Jeleń do Tanwi, na chwilę przechodzimy na drugi brzeg do grodziska "Kościółek". Wracamy na nasz brzeg i na koniec dnia robimy przegląd geologiczny starych kamieniołomów nad Hutą i cerkwiska z ruinami cerkwi i resztkami cmentarza.
















6 stycznia, Św. Trzech Króli. Rano wyruszamy przez zachodnią część wsi w dol. Tanwi, do ujścia Jelenia. Obok Grodziska prawym brzegiem potoku, następnie przechodzimy na lewy brzeg i tu mamy okazję widzieć jak głębokim korytem płynie Jeleń, jest to skarpa do 25 m, porośnięta przeważnie wiekową jodłą. Na tym odcinku na potoku jest kilka niewielkich wodospadów, ale tu właśnie jest też największy wodospad roztoczański ok. 140 cm. Po krótkim odpoczynku przechodzimy skrótem do Tanwi, do głównej atrakcji rezerwatu Szumy na Tanwi, jest tu 24, a niektórzy doliczyli się 28 wodospadów. Dziś wyglądają wyjątkowo okazale po roztopach i częstych ostatnio deszczach. Idziemy w górę rzeki do granicy rezerwatu przy drodze z Huty do Suśca, po drugiej stronie drogi ostatnie zabudowania Rebizant i nowa zabudowa letniskowa. Po 3 km docieramy do wsi Korkosze, na skraju wsi pod lasem drugie śniadanie. Po odpoczynku, klucząc przez las wspinamy się na Wał Huty Różanieckiej. Na wzniesieniu przeglądamy kilka małych lokalnych kamieniołomów, jest tu ciągle  "dobywany" kamień na różne potrzeby. Po zejściu z góry jesteśmy na miejscu, w Hucie wita nas zimny wiatr z zapowiedzią zmian w pogodzie.








7 stycznia. Już wieczorem nawiało trochę śniegu, a rano pełna zima, biało, mroźnie ok. -6 st. i zimny wiatr. Na koniec w 9 osób wybieramy się na krótką rundę po lesie, na południe od naszej bazy. Śnieg padał, ale w lesie wiatr za bardzo nie przeszkadzał, a i tak wyszło ok. 10km plus 30 km z dwu dni poprzednich. Przed godz. 13 ruszamy drogę powrotną. Ale to jeszcze nie koniec, jeszcze EPILOG. Kiedy jestem już w domu przychodzi mi sms z Huty ze zdjęciem butów i dopiskiem "kto wracał do domu bez butów?" Po dochodzeniu ustalamy właścicielkę. A mnie dzień po czeka zimowa mroźna wyprawa na nartach turowych po buty i drobne 25 km.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz