czwartek, 23 czerwca 2016

Ukraina 25.05 - 30.05.2016 r.


W środę 25 maj spotykamy się w czwórkę na dworcu w Lublinie; A. Smalec, M.Sztuka, Z.Waszczuk  i ja. Mamy bilety do Kołomyi na 19.30, ale autobus rusza z opóźnieniem blisko godzinę.
Na granicy w Hrebennem w miarę „sprawnie”, gorzej wygląda nocna jazda przez Ukrainę, częste męczące postoje na papierosa i coś tam jeszcze. Skutek jest wiadomy, w Kołomyi jesteśmy z dużym opóźnieniem, ale na nasze szczęście właśnie na stanowisko podjechał autobus do Żabiego. Odległość niewielka, ale jazdy ponad 2 godz. 34 hr (ok.5 zł) W Żabiem  wynajmujemy taksówkę do Bystreca ( 150 hr, ok 25 zł) W Bystrecu koło szkoły jesteśmy prawie na miejscu, już tylko ok pół godziny podejścia z doliny (800 m n.p.m.) na połoninę Kosaryszcze, gdzie czeka Hata Kuby 1070 m n.p.m. Jest chwila po południu, kwaterujemy się na poddaszu. Po godzinie 14 idziemy na rozpoznanie najbliższego terenu, grzbietem naszej połoniny idziemy na wschód, a potem schodzimy do Dżembroni, rozleglej huculskiej wsi pod głównym grzbietem Czarnohory. Wracamy wieczorem, wycieczka z dojściem do chaty to w sumie ok.10 km. Na poddaszu mały tłok, dochodzą dwie grupki po 4 os z Łodzi i Buska Z. 


















Piątek 27 maja, od rana słonecznie i ciepło, wychodzimy po godzinie 8. Ruszamy połoniną Kosaryszcze na zachód, by na przełączce skręcić bardziej na południe w las, gubimy ścieżkę na ok. 2 km, ale wracamy na szlak, docieramy do hali pod Stepańcem. Ścieżki się zacierają , szlak się kończy, własną trasą wspinamy się do głównego grzbietu  i wchodzimy na stary słupek graniczny nr 20. Skręcamy w lewo w kierunku Popa Iwana. Na górze przy ruinach obserwatorium spotykamy znajomych z chaty. Wracamy przez Uchaty Kamień ( sporo skał ostańcowych ) i Stepaniec. Przed Dżembronią dopada nas deszcz, ale na krótko. Długość trasy ok.27,5 km, suma podejść ok.1200 m.















Sobota 29 maja, od rana pogoda podobna, a nawet cieplej kilka stopni, do tego na plecy bierzemy ciężkie plecaki. Przez połoninę Kosaryszcze idziemy na zachód w dolinę Górnego Bystreca (850 m n.p.m.). Na końcu wsi skręcamy w lewo w las i bardzo stromym podejściem wspinamy się na połoninę Maryszewską, tu odpoczywamy mając rozległe widoki. Dalsza droga lasem obok ruin schroniska Towarzystwa Narciarskiego na leśną przełączkę i ścieżką przez kosówki na Szpyci (rezerwat geologiczny). Znowu jestem tu po południu, kiedy skały są w cieniu.  Osiągamy grzbiet ok. 1930 m n.p.m. i już blisko do kotła polodowcowego pod Turkułem, tu biwakujemy nad jeziorkiem Niesamowitym 1730 m n.p.m. Na biwaku naliczyliśmy ok. 12 namiotów, sami Ukraińcy, ogniska i dużo śmieci, w nocy 7 °C. Długość trasy ok.18 km, podejście 1150 m , zejścia ok. 450 m.













Niedziela 29 maja, pogoda podobna jak w poprzednich dniach. Wychodzimy o godz. 8 i szybko  na grzbiet z ominięciem szczytu Turkuła, ale na jego południowych stokach mamy prawdziwy ogród botaniczny. Po zajściu z Breskuła robimy odpoczynek, czekają nas jeszcze dwa solidne podejścia na Howerlę i Pietrosa. Howerlę zdobywamy z łatwością, ale na szczycie jest tłum ludzi i przyśpieszamy zejście długą drogą, choć  łatwą w kierunku przełęczy pod Pietrosem (500 m obniżenia). Z przełęczy droga podejścia robi wrażenie a pogoda się psuje. Po najtrudniejszym podejściu ok. 18 godz. jesteśmy na szczycie. Pietros jest skrajnym szczytem i ma bardzo rozległy widok, ale musimy uciekać dookoła widać burze  i lejące się strumienie wody. Do połoniny Sesza mamy jeszcze 8 km, zajmuje to nam 2 godz., a deszcz nas omija. Na biwak rozkładamy się w szałasie na połoninie w nagrodę mamy ładny zachód słońca nad Świdowcem. Długość. drogi ok.21 km, podejścia 1050 m, zajście 1350 m.






















Poniedziałek 30 maj ostatni poranek w górach, pakowanie i najpierw mieszanym lasem, a potem przez malownicze przysiółki Jasini schodzimy w dół (8 km ) jest bardzo gorąco i pogodnie. Po dwóch godzinach jesteśmy w zakurzonej Jasini i od razu łapiemy autobus do Stanisławowa. Bez  sensacji po północy docieramy do Lublina.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz