piątek, 15 czerwca 2018

Lasy Kozłowieckie bis


Lasy Kozłowieckie to największy kompleks leśny w pobliżu Lublina i cel licznych wypadów turystycznych z miasta dla osób, które uwielbiają piesze czy też rowerowe wędrówki.
Po udanym rajdzie w kwietniu, zorganizowanym dla członków i sympatyków Klubu Górskiego PTTK „Koliba” w Lublinie, w dniu 20 maja br., jakby na bis, doszła do skutku kolejna wycieczka do Kozłowieckiego Parku Krajobrazowego.
Tym razem dość niekonwencjonalna trasa wiodła nas od m. Kawka przez Stróżek i Stary Tartak do Dąbrówki. Wybór trasy i kierowanie doborową grupą rajdowiczów, to ponownie domena małżonków Danuty i Witka M. z Lubartowa.
Do punktu startowego rajdu w Kawce część osób dojechała z Lublina autobusem miejskim linii „44”. I właśnie stamtąd pomaszerowaliśmy ochoczo leśnym duktem oraz groblą wzdłuż stawów hodowlanych i zakoli rzeki Minina, mijając po drodze bardzo liczne, bijące źródła tegoż potoku.
Największe atrakcje tego początkowego szlaku to szkółka leśna i sezonowa zajęczarnia, ale już pusta, bo młode szaraki zostały wypuszczone na wolność do lasu. Warto w tym miejscu odnotować, że poruszanie się po leśnym buszu ułatwiał piechurom idący z przodu Henryk Ł., który sprawnie torował im drogę, posługując się swoją nieodłączną maczetą. Będąc już w Stoczku natknęliśmy się natomiast na stanowisko bobrów, o czym świadczyła tama i przewrócone drzewa w poprzek strumyka.
Kolejny etap marszruty to przejście leśnym traktem, wytyczonym w dolinie rzeki Krzywej / Ciemięga/ do leśniczówki w Starym Tartaku. Tamże, w specjalnie wydzielonym miejscu dla turystów z wiatą, stołami i drewnianymi ławami, mieliśmy zaplanowany dłuższy przystanek, aby coś niecoś zjeść, wypić i odpocząć.
W pobliżu zwracały uwagę bardzo sędziwy, rozłożysty dąb, będący pomnikiem przyrody, a także tablica upamiętniająca żołnierzy AK, zamordowanych na tym terenie przez Niemców w 1943 r. Korzystając z okazji, odwiedziliśmy również sławetny domek myśliwski, gdzie, jak nam powiedziano, można obecnie na zasadzie komercyjnej wynająć pokoje, przy czym cena nie jest aż tak wygórowana.
No i potem znowu przebieramy nogami, idąc dalej aleją przez stary dębowy bór, aby dotrzeć do malowniczej wsi letniskowej Dąbrówka, która swoją stylową zabudową przypomina ożywiony miniskansen i słynie z wielu osobliwości i atrakcji turystycznych, m.in. z organizowanych tu cyklicznie targów staroci, wieczorów poezji śpiewanej czy warsztatów muzycznych itp.
A w centrum Dąbrówki króluje pięknie utrzymany staw z nenufarami, jakby wyjęty z powieści romantycznej, istne cudo architektury krajobrazu…
Już wracając na zakończenie rajdu na leśny parking samochodowy, spotykamy kolorową sójkę, która, aby odwieść nas od swojego gniada z pisklętami, przez dłuższy czas towarzyszyła nam skrzekliwie, skacząc z drzewa na drzewo.
Taka była z niej spryciula, że wodziła nas za nos i nie udało się nam uchwycić w kadrze tego przebiegłego ptaszyska…
Meta rajdu w Lubartowie i tam czeka uczestników specjalna nagroda… Danuta i Witek zaprosili nas do swojego domu na grochówkę wojskową według przepisu z internetu...a przygotowali wcześniej wielki sagan tego kulinarnego specjału.
Przewędrowaliśmy summa summarum około 18 km, a następny rajd po Lasach Kozłowieckich zaplanowany został pod koniec czerwca br., a jego trasa będzie nawiązywać tematycznie do obchodów 100- lecia odzyskania niepodległości przez Polskę. A zatem do zobaczenia na trzeciej odsłonie kozłowieckich rajdów „Koliby”.


Autor: W.Popławski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz