wtorek, 4 czerwca 2024

40 Wyprawa Klubu Górskiego KOLIBA w Tatry. Kraków - Zakopane 12-20.04 2024 r.


W piątek zgodnie z umową spotykamy się w Krakowie. W 7 osób z dworca PKP udajemy się do hostelu na ulicy Dietla, gdzie mamy rezerwację. Następnie ruszamy w rejs po starym Krakowie, przez rynek Florjańską, idziemy przejrzeć zbiory w Bunkrze Sztuki (przekazane przez galerię Schtarmachów). Po obiedzie ciąg dalszy rejsu Plac Szczepański okolice Wawelu i wieczorem meta na Dietla. Sobotę zaczynamy od wyjścia do pobliskiego Kazimierza przez plac Wolnica, Bazylikę Bożego Ciała, następnie kawa w żydowskim kazimierskim rynku. Robi się ciepło, a przed nami jeszcze spacer przez krakowskie Podgórze, najpierw okolice fabryki porcelany Schindlera, wspinaczka do parku Bednarskiego, gotyckie Sanktuarium Podgórza i zbliża się południe, czyli przesiadka do Zakopanego.









Niedziela, jak zwykle wyjazd do Zazadniej i podejście do Wiktorówek, po Mszy Św. przez z Rusinową na Gęsią Szyję, tam przekazanie dwu odznak (w oprawie orzechowych Everestów) Dance i Mirce. Wieczorem pokazały się z dobrej strony. Etap kończymy zejściem do Cyrli i w Kużnicach.










Poniedziałek, jedziemy do Kir i przez Dol. Kościeliską do podejścia na Halę Stoły, a tam prawdziwy ogród botaniczny i widoki na Czerwone Wierchy a szczególnie na bliski masyw Ciemniakiem. Wracamy do Kościeliskiej i wchodzimy na szlak nad Wierchami do Dol Małej Łąki następnie podejście do Przełęczy W Grzybowcu i zejście zrujnowanym szlakiem do Dol Strążyskiej.












Wtorek, pogoda jeszcze do przyjęcia, ale wyżej w górach już zbierają się ciężkie chmury, zapada decyzja wyjazdu do Głodówki, choć szanse na widoki małe. Na miejscu się to potwierdza, ale ruszamy w drogę, najpierw lasem potem polanami dochodzimy do Czarnej Góry. Od kilku lat rozbudowuje się tu duży ośrodek narciarski, a widoki na Tatry tu w kratkę, coś widać coś znika. Grzbietem Wierchu Zgorzeliska obchodzimy położone w dolinie Małe Ciche następnie przez Filipczański Potok dochodzimy przysiółka Lichajowka. W Murzasichlu zwiedzamy drewniany kościół i przez wieś idziemy do granicy TPNu. Na skraju parku chcemy dojść do schowanych na wzniesieniu Toporowych stawów, dojście jest karkołomne, ale było warto zobaczyć najdziksze tatrzańskie stawy. Pod koniec dnia popaduje śnieg.
















Środa, załamanie pogody na dole pada deszcz, a góry zniknęły w chmurach.

Czwartek, lekko poprawia się pogoda idziemy w Gąsienicową, Już w Kużnicach śnieg pod nogami, przy Murowańcu świeżego śniegu po kostki. Rozchodzimy się po dolinie śnieg pada momentami dość gęsto. Na wejście na Żółtą Turnię ze mną decyduje się Anka, już tam była i nawet miała poważny upadek. Podchodzimy od szlaku do Pańszczycy, czym wyżej tym śniegu przybywa, do tego marna widoczność we mgle. Na szczycie lekko się odsłania, idziemy ze szczytu granią do Żółtej Przełęczy. Zejście żlebem jest trudne, pod świeżym śniegiem (ok.25cm) leży stary twardy. W całości docieramy do żółtego szlaku.
















Piątek, na zakończenie pogoda się poprawia, ciepło i słonecznie idziemy przez Dol Białego, nad Wierchami do Kalatówek i w Dol Kondratową zobaczyć postępy w przebudowie schroniska. Wyjście dziś wyżej wydaje się niebezpieczne, śniegu przybyło a robi się bardzo ciepło. Druga połowa kwietnia a wyżej rośnie zagrożenie lawinowe.
















Przez tydzień przy tak zmiennej pogodzie udało się przejść większość zaplanowanych tras, 120km nie licząc tego co przedeptaliśmy po krakowskim bruku.






1 komentarz: