niedziela, 15 września 2024

Dolomity Centralne, Dol.Brenta, Alpy Retyckie 22.06-3.07 2024r

22.06 sobota.
Wyjazd ekipy z Lublina ok 7godz do Tomaszowa, gdzie czekam ze sprzętem biwakowym. Skład wyprawy z trzema zmianami, dołączyli Elżbieta z Darkiem i Danka z Lubartowa,
reszta składu z 2023 roku Danka M, Agnieszka, Ula, Anka i jeszcze ja. Przez Roztocze do Sanu i w okolicy Przeworska jedziemy już autostradą A4 pod Kraków a beskidzkimi drogami do Żywca. Po południu zwiedzamy Żywiec, okolice rynku, pałac i park Habsburgów. Na początek 525 km



23.06 niedziela. Po noclegu w PTSMie szybko się pakujemy, tankujemy busa do pełna, kupujemy dwie winiety i drogą ekspresową S1 jedziemy do granicy ze Słowacją. Słowacką autostradą D3, przez Żylinę, Bratysławę docieramy do Austrii. Wiedeń mijamy obwodnicą od południa i kierujemy się na zachód wzdłuż Dunaju, za Salzburgiem docieramy w pierwsze większe góry, Wysokie Taury. Po pokonaniu dużego korka przed wieczorem zatrzymujemy się na campingu w Zell am See. 768 km

24.06 poniedziałek. Rano słonecznie, ale w górach na południu widać kłęby chmur, tam mamy jechać. Za wioską Fusch wjeżdżamy na płatną drogę Grosglocner Hochalpenstrase (ok 45 euro) z poziomu 750m npm docieramy na parking na wysokości 2404 m, z parkingu pierwszy lekki rozruch w górach, małe wspinanie na Edelwajsspiz 2557m npm, widoki z punktu widokowego lekko ograniczone przez wiszące chmury. Dalszy odcinek naszej jazdy górską trasą prowadził przez dwa tunele pod masywem Hochtor 2735m npm, do tarasu widokowego Franz Jozef Hohe. Widok na Grosglockner 3793m npm mieliśmy do ok.3500m, a słynny poniżej lodowiec jest wyrażnie w zaniku, pamiętam go z 1995r, był zdecydowanie większy. Dalej już długi zjazd w dolinę rzeki Drawy, przez Lienz i Dobiaco docieramy przed zachodem słońca do Misurino w Dolomitach włoskich. Wieczorem prostujemy nogi robiąc obchód malowniczego jeziorka, też o nazwie Misurino. Tylko 172km.
















25.06 wtorek. Na campingu zostajemy na jeszcze jeden nocleg, miejsce jest wyjątkowo widokowe, ale za tak prymitywny camping ceny też mają wyjątkowe. Wychodząc z namiotu ma się widoki nagrupę Trzech Turni (Drei Zinne),Grupa Cadini i na zachodzie wychyla się z za lasu G.Cristalo. Plan na dziś to zrobić tur wokół Trzech Turni, do początku trasy dowozi nas Tadeusz 2320mnpm. Na początek Darka buty powiedziały stop i rozsypały się, musiał wracać. Reszta ekipy ruszyła na szlak, który okazał się dość łatwy, gdyby nie pogoda pogarszając się z godziny na godzinę. Chmury obniżały poziom, zrobiło się chłodniej i pod koniec drogi lunęło porządnym deszczem, a i zagrzmiało.















26.06 środa. Rano zwijamy obóz i zostawiamy Dolomity, a pogoda wydaję się jak na złość poprawia się na lepsze. Jedziemy przez Dobiaco, Bressanone w dolinę rzeki Addygi, w Bolzano trochę błądzimy. W Trento odbijamy na zachód w Dolomity Brenta i po długiej wspinaczce osiągamy dol.Sarca, gdzie w Pinzolo meldujemy się na znanym mi campingu . 286 km.















27.06 czwartek. Pogoda od rana nie wróży w górach nic dobrego, zapada zgodna decyzja by podjechać nad jezioro Garda. Tu faktycznie pogoda jest, najpierw robimy krótki postój w Limone na kawę a w Riva d.Garda błyskawicznie zwiedzamy starówkę z małym portem. Drogę powrotną dla urozmaicenia częściowo zmieniamy. Gdzieś po drodze robimy zakupy, bo wieczorem w planie ognisko.161km




























28.06 piątek. W Pinzolo wreszcie doczekaliśmy idealnej pogody w góry. Pełnym 6 osobowym składem górskim jedziemy nową kolejką linową na wysokość 2100m ,dalej już tylko własne nogi. Po wyjściu z kolejki idziemy przez zielone hale, wszystko kwitnie, na północnych stokach kępy różaneczników. Krótkie zejście w dol. Nardis, przed nami panorama południowej grani Dolomitów Brenta. Wyjście z doliny kończy się stromy podejściem z ubezpieczeniami a wyżej trawersem przez ruchomy piarg. Ostatni odcinek do schroniska XII Apostołów to łatwa wspinaczka skalna, plus płaty starego śniegu. Po odpoczynku powrót tą samą drogą, wycieczka zajęła nam około 8godzin.Wieczorem z campingu mamy widok na oświetlone zachodzącym słońcem Dolomity z całym naszym przyjściem.






















29.06.Sobota. Po trzech nocach w Pinzolo, ruszamy dalszą drogę przez kurorty i ośrodek narciarki Madonna d.Campiglio. Po drodze zatrzymujemy się na przypadkowym tarasie, by zobaczyć na koniec całą panoramę Brenty. Zjazd z Dolomitów kończymy w miasteczku Dimaro i zaczynamy podjazd doliną Val di Sole do przełęczy Tonale 1883m npm, po drodze z lewej strony mijamy dwa potężne masywy Presanellę i już na przełęczy Adamello. Zjazd w dolinę Addy ok. 30km w prawo i przez Tirano wjeżdżamy do Szwajcarii, by podjechać na przeł. Berninapass 2323m npm. Przełęcz znana z rozległych widoków na grupę Piz Bernina 4049m npm, grupę Ortlera i na pn Silveretta. Z przełęczy zjazd do Livigno, ale to już znowu Włochy. Pospiesznie robimy tu bezcłowe zakupy i za ośrodkiem narciarskim Bormio wspinamy się na przełęcz Stelvio (2759m npm) to nasz najwyższy punkt drogowy. Sama przełęcz jeszcze pod śniegiem. Wjazd i zjazd z przełeczy to w sumie 80 agrawek drogowych,z ostatniej trafiamy bezpośrednio na nasz camping w Trafoi. 273 km.
















30.06. Niedziela. W 2002r biwakowaliśmy w Trafoi prawie tydzień. A dziś mamy jeden dzień na wycieczkę w masyw Ortlera 3905m npm. Ruszamy znanym mi szlakiem podejściowym od campingu do schroniska Payerhute. Sprawnie dochodzimy do Rifugio Berletti 2188m npm, po małej przerwie na kawę ruszamy wyżej, a wyżej jest katastrofa, całe zbocze wygląda jak po trzęsieniu ziemi, cały teren przeorany przez lawiny śnieżno-lodowe i kamienne po szlaku właściwie brak śladu. Szukamy drogi na piargu, idąca na końcu grupy Anka potyka się i jedzie w dół 2-3m i uderza głową o kamienie ,momentalnie prawą stronę twarzy zlewa jej krew. Wyglądało okropnie, ale nie było aż tak żle. Skutek ostateczny był taki by wracać, tak w przyśpieszony sposób zakończyliśmy działalność górską.

1.07.Poniedziałek. Następny dzień potwierdzi, że nie mamy co tu robić, ciepło i deszczowo. Wracamy do domu,dłuższy czas doliną rzeki Inn obok Innsbruka, po drodze kilka razy olbrzymie ulewy, Inn prawie wylewa się ze swego koryta. Na nocleg stajemy na campingu w Lofen na wielkiej zielonej polanie, blisko Salzburga. 276km.










2.07.Ruszamy z zamiarem zwiedzenia po drodze Salzburga. Najgorsze było znaleźć dla naszego busa miejsce na parkingu (a i tak zapłaciliśmy mandat). Chyba wszystkim miasto się podobało, może za duży tłum ludzi w stary centrum. Dalej to już tylko jazda po znanej trasie przez Wiedeń, Bratysławę do granicy docieramy już o zmroku, ale do Żywca już blisko, schronisko czeka. Na koniec rozciągamy w korytarzu mokre namioty i spać.744km







3.07.Środa. Być w Żywcu i nie zwiedzić browaru ? Więc zwiedzamy i pijemy po żywcu. Do końca wyprawy ostatnie 525 km.

W ciągu 12 dni przejechaliśmy blisko 3800 km, bus spalił 244 litry paliwa . Po drodze były kraje, Słowacja, Austria, Włochy, Szwajcaria i Niemcy. Za ostatnie pieniądze zatrzymujemy się na obiad w Józefowie, tym na Roztoczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz